17 górników zostało rannych w wypadku w kopalni "Bielszowice" w Rudzie Śląskiej. 13 osób w ciężkim stanie trafiło do siemianowickiej "oparzeniówki", pozostali do szpitala w Bytomiu. Przyczyną wypadku było zapalenie się metanu - uważa Kompania Węglowa, do której należy kopalnia.

Do wypadku doszło ok. 12.30, na poziomie około 840 metrów w rejonie wentylacyjnym ściany, która była dopiero przygotowywana do wydobycia. W strefie zagrożenia było 49 górników, wszyscy zostali wyciągnięci na powierzchnię. 13 najciężej rannych górników trafiło do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

Rokowania lekarzy są bardzo ostrożne. Stan 12 poparzonych określają jako poważny. Jednego jako ciężki. Górnicy mają oparzenia II i III stopnia. Lekarze wyprowadzają górników ze wstrząsu oparzeniowego. Górnicy zostaną poddani zabiegom w komorze tlenowej. Takie zabiegi uśmierzają ból i ułatwiają gojenie się ran. Komorę kupiła przed rokiem Rybnicka Spółka Węglowa, gdy rok temu zapalenie się metanu spowodowało poparzenie 10 górników z kopalni "Rydułtowy".

Ze świadkami akcji ratowniczej rozmawiał katowicki reporter RMF Tomasz Maszczyk. Posłuchaj relacji:

Rzecznik Kompanii Węglowej poinformował, że w kopalni zapalił się metan; nie doszło do wybuchu metanu ani też pyłu węglowego, jak przypuszczano wcześniej. Dokładne przyczyny i okoliczności wypadku zbada komisja Wyższego Urzędu Górniczego. Wiadomo, że dwa dni temu, w rejonie wypadku, poparzony został górnik – informację tę potwierdził Marian Mazur z działu organizacyjno-informacyjnego kopalni. Mazur twierdzi, że górnicy mieli prawo pracować w tym rejonie, ponieważ wstrzymane zostało wydobycie węgla, a nie wszystkie prace.

Do poprzedniego tragicznego wypadku w kopalni "Bielszowice" doszło we wrześniu ubiegłego roku. W wyniku tąpnięcia zginął 47-letni górnik, a pięciu zostało rannych. W tym roku w polskich kopalniach zginęło trzech górników - w kopalni "Mysłowice", "Marcel" i w kopalni „Makoszowy".

Do największej tragedii ostatnich lat doszło 6 lutego ubiegłego roku. W wybuchu pyłu węglowego w kopalni „Jas-Mos” w Jastrzębiu Zdroju zginęło 10 górników. W styczniu Prokuratura Okręgowa w Gliwicach wznowiła śledztwo w tej sprawie. Tym samym uznała zażalenie rodzin ofiar wypadku na decyzję prokuratury w Jastrzębiu Zdroju, umarzającą postępowanie w sprawie tragedii w kopalni.

foto Tomasz Maszczyk RMF

06:50