Dwa lata więzienia grozi posłowi SLD i odtwórcy roli porucznika Borewicza - Bronisławowi C., któremu krakowska prokuratura postawiła zarzut jazdy pod wpływem alkoholu. Potwierdziły się tym samym informacje sieci RMF FM - już w ubiegłym tygodniu informowaliśmy o krokach prokuratury w tej sprawie.
Przypomnijmy, w Wigilię w centrum Krakowa policjanci próbowali zatrzymać samochód, którym jechał poseł SLD. Poseł nie zatrzymał się na wezwanie policjantów, jechał pod prąd, w końcu wylądował na chodniku. Zatrzymany odmówił wylegitymowania się. Policjanci nieoficjalnie przyznawali, że czuli od posła zapach alkoholu. Ten odmówił jednak poddania się badaniu alkomatem. Kilka tygodni później sprawa wyszła na jaw, a krakowska prokuratura wszczęła śledztwo. Prokuratura dysponuje zeznaniami świadków, m.in. policjantów którzy zatrzymywali posła C. Wśród dowodów nie ma jednak wyników badań alkomatem ani też badań krwi. Sam poseł SLD utrzymuje, że był trzeźwy, a niepewne prowadzenie samochodu i jazda pod prąd to – jego zdaniem – efekt pośpiechu i zdenerwowania. Wczoraj – podczas dwugodzinnego przesłuchania w krakowskiej prokuraturze - Bronisław C. podtrzymał swoje wcześniejsze zeznania. "Ja nie zaczynam dnia od picia alkoholu, a już szczególnie tak ważnego jakim jest Wigilia Bożego Narodzenia. Nie piłem również nic poprzedniego dnia” – twierdzi poseł SLD. Po wyjściu z przesłuchania poseł sprawiał wrażenia wyraźnie odprężonego. Jak sam przyznał – postawienie zarzutów przyjął z dużą ulgą i dodał, że od pół roku czekał na rozstrzygnięcie w tej sprawie:
Tyle spraw sądowych, a teraz trochę polityki. Postawienie posłowi C. zarzutu prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu może wykluczyć jego ponowny start w wyborach. Przypomnijmy: Leszek Miller, lider Sojuszu, zapowiedział, że na listach wyborczych znajdą się tylko te osoby, które mają nienaganną przeszłość. Sam poseł SLD nie chciał wprost odpowiedzieć, czy będzie ponownie startował w wyborach. Powiedział, że czeka na decyzje swojej partii i że od niej zależy czy ponownie znajdzie się na listach wyborczych. Startu w wyborach jednak nie wyklucza, a w całej sprawie związanej z dzisiejszymi zarzutami doszukuje się spisku przeciwko sobie: "Może to trochę jest tak, żeby ja nie startował. Nie żebym nie został wybrany, tylko żebym nie startował" – głośno zastanawiał się Bronisław C. Tymczasem szef małopolskiego SLD Kazimierz Chrzanowski powiedział naszemu reporterowi, że Bronisław C. straci miejsce na liście dopiero wtedy gdy dowody przeciwko niemu będą przekonywujące:
A co jest potrzebne, może trzeba zapytać Leszka Millera. Lidera Sojuszu zapytamy o tę sprawę przy pierwszej nadarzającej się okazji. Na razie wszystkie komentarze zebrał nasz krakowski reporter Marek Blawajder.
foto Piotr Bukowski RMF FM Kraków
07:45