Polska złotówka względem euro osłabiła się do najniższych poziomów od 12 lat. Jedno euro kosztowało niemal 4,65 zł. Ostatni raz europejska waluta była tak droga w 2009 roku.
Kurs euro na rynku walutowym sięgnął w czwartek prawie 4,65 zł, podobnie było w piątek. Tym samym kurs osiągnął poziom, jakiego nie widzieliśmy od 2009 roku. Spadek wartości polskiej waluty to między innymi rezultat zaostrzenia restrykcji w celu opanowania wciąż szalejącej pandemii koronawirusa. W ostatnich dniach Ministerstwo Zdrowia poinformowało o rekordowych liczbach zakażeń - ponad 35 tys. przypadków.
Złoty w marcu stracił wobec euro 2,7 proc. wartości. To drugi najgorszy wynik wśród walut rynków wschodzących. Gorzej radzi sobie turecka lira, do której zaufanie wymiera wskutek chaotycznej polityki Recepa Tayyipa Erdogana wobec banku centralnego.
Polskiej walucie nie pomaga też polityka Narodowego Banku Polskiego, który w grudniu przeprowadzał interwencje na rynkach walutowych. NBP odmawia też podniesienia stóp procentowych, choć w regionie pojawiają się głosy, by zaostrzyć politykę monetarną. Bank Czech zapowiedział, że w 2021 roku może podnieść stopy nawet dwukrotnie.
Słabsza waluta to dobra wiadomość dla eksporterów, gdyż mogą łatwiej znaleźć kupców na swoje produkty. Gorzej przedstawia się jednak sytuacja dla towarów importowanych - tu ceny będą rosły, co z czasem może przełożyć się na to, że inflacja (w lutym 2,4 proc. rdr) przebije cel NBP.
Niektórzy ekonomiści przekonują, że sytuacja złotego z czasem się poprawi. Jakub Borowski z Credit Agricole twierdzi, że złotówka jest niedowartościowana i zacznie zyskiwać względem euro, kiedy trzecia fala epidemii koronawirusa zacznie zanikać.