Euro – 4,78 zł; frank szwajcarski – 3,24 zł. Złoty odrabia straty po tym, jak rząd rzucił na rynek pieniądze z unijnych funduszy. Ile? To najpilniej strzeżona tajemnica.
Rząd interweniował wcześniej niż zapowiadał. Czyny i deklaracje nie poszły w parze, aby wyprowadzić w pole spekulantów. Inwestorzy czekali aż kurs euro dobije do 5 złotych, a resort finansów ich przechytrzył i zamienił pieniądze wcześniej.
Jak się okazało, nie jest to jedyne rynkowe oszustwo. Wczoraj pojawiły się informacje, że polski rząd rozpoczął już rozmowy o przywiązaniu kursu naszej waluty do kursu euro, czyli o przystąpieniu do tzw. korytarza ERM2. Nie dalej jak w poniedziałek reporterka RMF FM Agnieszka Witkowicz usłyszała z ust wiceministra finansów Ludwika Koteckiego, że takie rozmowy rozpoczną się, ale w ciągu kilku tygodni.
Tym razem kłamstwa popłaciły. Inwestorzy odnoszą bowiem wrażenie, że rząd ma swój misterny, tajemniczy plan. Nie jednak pewne, że to celowa strategia. Możliwe, że ministerstwo finansów nie miało innego wyjścia i musiało za pomocą wcześniejszej wymiany unijnych funduszy sprzątnąć bałagan, który zrobił premier Donald Tusk swoją niefortunną wypowiedzią o interwencji przy konkretnym kursie. Łut szczęścia czy strategia? Grunt, że wyszło nam na dobre.