Polski złoty bije rekordy słabości. Euro kosztuje już prawie 4,65 zł, frank ponad 4,20 zł, a dolar niemal 4 zł.
Kondycja naszej waluty coraz bardziej się pogarsza, waluty zagraniczne są zaś coraz droższe.
Teraz - zdaniem ekspertów - najbardziej prawdopodobna jest stabilizacja, czyli utrzymanie kursów na obecnym poziomie.
"Postawiłbym dzisiaj teorię, że chyba osiągnęliśmy ten najwyższy pułap słabości złotówki. Oczywiście może się okazać, że jeszcze kilka groszy ‘zgubimy’, ale nie spodziewam się na dzień dzisiejszy, że dolar będzie na poziomie 4,20-4,30 zł, a euro pod 5 zł" - mówi dziennikarzowi RMF FM Krzysztofowi Berendzie analityk Michał Stanek, prezes firmy Q Value.
W jego ocenie obecny poziom złotówki to nasza "nowa normalność na kilka najbliższych tygodni".
Słaby złoty ma konsekwencje dla wszystkich. Powoduje m.in. wzrost cen w sklepach. Zwłaszcza towarów importowanych, na przykład paliw.
"Inflacja już dzisiaj jest na rekordowym poziomie: jesteśmy wyspą najwyższej inflacji w Europie" - zauważa Michał Stanek i zaznacza, że z powodu słabości złotówki musimy być przygotowani na dalsze wzrosty cen.
"Towary importowane będą drożały, a najbardziej zdrożeją dobra luksusowe (...). Paliwo jest drogie i do tego poziomu musimy się niestety przyzwyczaić" - mówi analityk.