To już koniec spadków cen paliw na stacjach benzynowych. Przed świętami zatankujemy co prawda taniej, ale po świętach ma być drożej - prognozuje portal e-petrol.pl. Za litr benzyny Pb95 kierowcy zapłacą 6,35-6,49 zł, a oleju napędowego 6,99-7,16 zł.
"W ostatnim tygodniu obniżki dla średniej ceny oleju napędowego sięgnęły nawet 30 gr na litrze. Te ceny w okresie wielkanocnych wyjazdów jeszcze się utrzymają, ale niestety prognozy na kolejny tydzień są zwyżkowe" - zwracają uwagę analitycy e-petrol.pl.
Według nich zmiany w górę już wyraźnie zarysowują się w cenach paliw w rafineriach, więc ich przełożenie na detaliczne ceny stanie się zapewne faktem w ciągu kilku kolejnych dni.
"W ostatnich dniach ceny paliw (w hurcie - przyp. red.) znacząco rosły - szczególnie dynamiczna podwyżka dotyczy olejów opałowego i napędowego. Diesel sprzedawany dzisiaj w średniej cenie 6665,20 zł/m sześc. podrożał w stosunku do cen z minionego weekendu o blisko 358 zł. Jeśli chodzi o olej opałowy podwyżka to blisko 332 zł na metrze sześc. - paliwo to kosztuje średnie 5244 zł/m sześc." - poinformowali analitycy.
Dodali, że w przypadku benzyn zmiana w górę ma nieco mniejszą skalę.
"Średnia cena Pb95 dzisiaj to 5857,60 zł/m sześc. czyli o ponad 130 zł więcej niż w ostatni weekend. Jeśli chodzi o średnią cenę benzyny 98-oktanowej, lokuje się ona na poziomie 6193 zł, a więc o prawie 127 zł wyżej niż w sobotę" - poinformowali analitycy portalu.
Według prognoz e-petrol.pl w okresie między 18 i 24 kwietnia benzyna 98-oktanowa może kosztować 6,71-6,86 zł/l. Jeśli chodzi o benzynę Pb95, prognozowane widełki to 6,35-6,49 zł/l.
"Wyraźna perspektywa zwyżkowa dotyczy oleju napędowego, dla którego spodziewany poziom cen to 6,99-7,16 zł/l. Pewnej korekty w dół można jeszcze oczekiwać w cenach autogazu - dla tego paliwa średnia cena znajdzie się w przedziale 3,59-3,69 zł/l" - stwierdzili analitycy.
Dodali, że mijający tydzień zapowiadał się optymistycznie dla konsumentów paliw, bo w trakcie poniedziałkowej sesji na giełdzie naftowej w Londynie cena baryłki ropy Brent spadła poniżej 100 dolarów, notując kwietniowe minima na poziomie 97,57 dol.
"Powody do radości były jednak krótkotrwałe, bo w kolejnych dniach cena surowca wyraźnie rosła i w czwartek zakończyła tydzień, skrócony przez wolny od pracy Wielki Piątek, na poziomie 111,70 USD" - dodali analitycy.
Wyjaśnili, że argumentów za wzrostem cen na giełdach naftowych dostarczyła sytuacja na Ukrainie, gdzie oddala się wizja szybkiego zakończenia konfliktu, a z każdym kolejnym tygodniem jego trwania rośnie ryzyko europejskich sankcji na import ropy i paliw z Rosji.
"Według najnowszych doniesień w tej sprawie wśród unijnych dyplomatów trwają rozmowy na temat stopniowego odchodzenia od importu surowców energetycznych z Rosji, który ma dać czas gospodarkom najmocniej uzależnionym od tego kierunku na znalezienie alternatywnych źródeł. Jednak już teraz widać postępujące odchodzenie od zakupów rosyjskiej ropy i według szacunków Międzynarodowej Agencji Energetycznej w maju deficyt dostaw z tego kraju może wzrosnąć do 3 mln baryłek dziennie z 1,5 mln spadku przewidywanego w kwietniu" - zauważyli analitycy portalu.pl.
Dodali, że dodatkowym wsparciem dla wyższych cen ropy były informacje o częściowym znoszeniu koronawirusowych obostrzeń w Szanghaju. Ich zdaniem sytuacja w Chinach cały czas powinna jednak niepokoić inwestorów, bo lockdowny dotyczą większej liczby miast i jak oszacowali analitycy z Nomura, całkowite lub częściowe ograniczenia w mobilności dotykają nawet 370 milionów Chińczyków.