Klienci kredytów hipotecznych są jednymi z pierwszych ofiar kryzysu, po tym jak część banków bardzo mocno ograniczyła pożyczki. Jeszcze niedawno w banku Millenium na osiem wniosków pozytywnie rozpatrywano pięć. Dziś – według informacji „Dziennika” – jedynie dwa. Wielu osób marzenia o własnym mieszkaniu musi odłożyć na później.
Dylemat mają również osoby, które zostały właścicielami mieszkania na kredyt w obcej walucie. Jedną z najczęściej wybieranych walut jest frank szwajcarski. Jak twierdzą analitycy, nie należy jeszcze spieszyć się z przewalutowaniem kredytu. Mimo że w ostatnich dniach frank zdrożał o kilkanaście groszy, to spłata kredytu w innej walucie jeszcze bardziej się nie opłaca.
Frank szwajcarski nieprędko przestanie być atrakcyjną walutą. Mimo że cały czas wzrasta oprocentowanie kredytów, a co za tym idzie ich raty, to kredyty we franku są cały czas tańsze od złotowych. Taką granicą bezpieczeństwa jest kurs franka na poziomie około 3 złotych. Dopiero, gdyby frank osiągnął 3 zł, to miesięczna rata kredytu hipotecznego w tej walucie zrównałaby się z ratą kredytu w złotych - przekonuje analityk Paweł Majtkowski. Dziś do tej magicznej granicy frankowi brakuje jeszcze 70 groszy.
Zadłużanie się w polskiej walucie będzie opłacalne, gdy za franka będziemy płacić powyżej 3 złotych lub gdy Rada Polityki Pieniężnej zacznie obniżać stopy procentowe. Wtedy kredyty w złotówkach będą tanieć, ale na to musimy poczekać co najmniej pół roku.