Po taksówkarzach, właścicielach barów czy gabinetów kosmetycznych, wzrok kontrolerów stowarzyszenia autorów ZAIKS padł na fryzjerów. Kontrolerzy chcą opłat za publiczne rozpowszechnianie utworów muzycznych. Nie ma tu znaczenia, czy w zakładzie gra radio, magnetofon, czy też włączony jest telewizor.

Płacić za odtwarzanie muzyki trzeba, bo takie jest prawo – argumentuje Katarzyna Lewandowska ze szczecińskiego oddziału ZAIKS-u. Według niej nadawanie muzyki w zakładzie fryzjerskim wiąże się z działalnością gospodarczą.

Opłata miesięczna, w zależności od powierzchni zakładu, waha się od 90 do 200 zł. Z tymi największymi zakładami podpisano już umowy. Na końcu są te najmniejsze, pochowane gdzieś tam w zaułkach - mówi Katarzyna Lewandowska. Ale to właśnie z nimi mogą być największe problemy.

Pani Anna zapowiada stanowczo: Nie będę płacić. Klientów coraz mniej, obroty spadają. Po prostu nie będzie grać muzyka, jak będą klienci przychodzili.

To jednak rozwiązanie na krótką metę, bo prędzej czy później inspektor odwiedzi zakład i usłyszy muzykę. A wobec odmowy zawarcia umowy licencyjnej z ZAIKS-em sprawa trafi do sądu.

Pozostaje zatem gwizdanie pod nosem w rytm pracy nożyczek... Tylko czy to spodoba się klientom?

19:15