W przyszłym tygodniu Amerykanie będą decydować o naszych portfelach. Wielka polityka w wykonaniu Białego Domu i amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa będzie przekładać się na nasze pieniądze.

W nadchodzącym tygodniu najważniejsze wydaje się amerykańskie embargo na handel irańską ropą. Wejdzie w życie w poniedziałek i to nieprzypadkowo. Niedziela 4 listopada to rocznica wtargnięcia radykalnych irańskich studentów do amerykańskiej ambasady w Teheranie i wzięcia zakładników. To się wydarzyło w 1979 roku. Irańczycy trzymali Amerykanów pod bronią przez 444 dni.

Teraz w rocznicę tego wydarzenia Amerykanie postanowili podgrzać niechęć między krajami i wprowadzili zakaz handlu ropą z Iranu. My ten zakaz będziemy respektować i nie będziemy kupować ropy z Iranu.

Oczywiście dostosujemy się. Mamy inne kierunki.  My, jako Orlen - zapowiada prezes koncernu Daniel Obajtek. To może po weekendzie przełożyć się na wzrost cen ropy, a więc i na ceny na stacjach benzynowych.

W poniedziałek USA ponownie nałożą zakrojone na szeroką skalę sankcje na kluczowy dla Iranu eksport ropy naftowej i sektor bankowości w celu zmuszenia tego kraju do ograniczenia działań rakietowych i innych działań w regionie bliskowschodnim oraz zaakceptowania surowszych ograniczeń w zakresie programu nuklearnego.

W maju prezydent USA Donald Trump ogłosił, że Stany Zjednoczone wycofują się z porozumienia nuklearnego z Iranem. Umowa ta, zawarta w lipcu w 2015 r. przez szóstkę mocarstw i Iran, przewidywała stopniowe znoszenie międzynarodowych sankcji gospodarczych wobec Teheranu w zamian za ograniczenie jego programu jądrowego.

Pozostałe strony porozumienia, które od początku były przeciwne decyzji Trumpa, uzgodniły z Iranem, że postarają się utrzymać w mocy ten pakt i relacje handlowe. Zadeklarowali też, że zamierzają stworzyć mechanizmy płatnicze, które pozwolą ominąć amerykańskie restrykcje poprzez zrezygnowanie z dolara jako waluty rozliczeń z Teheranem. Zdaniem ekonomistów może to prowadzić do osłabienia międzynarodowej pozycji dolara.

(j.)