Premier Donald Tusk zapowiedział, że lipcu nastąpi nowelizacja ustawy budżetowej. Powodem stały się niższe, niż zapowiadano, prognozy wzrostu gospodarczego. Z błędu w obliczeniach tłumaczył się przed sejmową Komisją Finansów Publicznych minister finansów Jan Vincent Rostowski.
To przywilej premiera - tak słowa Donalda Tuska o nowelizacji ustawy budżetowej skomentował Jacek Rostowski. Dodał, że rząd uporządkuje tym samym sprawy finansów państwa:
Dlaczego tak późno? Do głównych grzechów ministra finansów zaliczyć należy przede wszystkim złe prognozy i nadmierny optymizm w założeniach do tegorocznego budżetu. Jacek Rostowski jeszcze w grudniu przewidywał, że wzrost gospodarczy wyniesie w bieżącym roku w Polsce aż 3,7 procent. Dzisiaj wiadomo już, że nawet jeden procent będzie sukcesem. A złe prognozy to również złe założenia wydatków i dochodów państwa. Już w grudniu do resortów popłynęło mniej pieniędzy. W tym roku pierwsze ostre cięcia również mamy za sobą i możliwe, że będą potrzebne następne.
Posłowie sejmowej komisji finansów zarzucili więc Jackowi Rostowskiemu, że nie radzi sobie w czasach kryzysu. Minister odpierał jednak zarzuty, twierdząc, że w takiej sytuacji nie wolno reagować nerwowo. Myślę, że gdybyśmy reagowali nerwowo na każdą projekcję tak, jak to robią niektórzy, to bylibyśmy chyba już po kilku nowelizacjach budżetu - każdej w innym kierunku - skomentował:
Nowelizacja budżetu powinna nastąpić natychmiast, a nie dopiero w lipcu, jak zapowiada Donald Tusk - twierdzą ekonomiści, którzy wraz z prezydentem debatowali nad stanem polskiego budżetu. Lech Kaczyński zaprosił do swojego pałacu siedemnastu ekspertów, w tym byłą minister finansów Zytę Gilowską. Posłuchaj relacji reporterki RMF FM Kamili Biedrzyckiej: