Rząd obiecuje emerytury wyższe średnio o 1000 złotych lub blisko 3000 złotych. Warunkiem jest skorzystanie z nowej oferty Ministerstwa Finansów, czyli z dobrowolnego odkładania na starość, nazwanego Pracowniczymi Planami Kapitałowymi. Rząd ogłosił dziś założenia tego programu.
Od przyszłego roku każda firma w Polsce będzie musiała tworzyć Pracownicze Plany Kapitałowe. Na nie ma iść co najmniej 2 procent naszej pensji. I jeśli ktoś zarabia średnią krajową (4500 zł brutto), czyli 3200 zł na rękę i co miesiąc będzie odkładał 2 procent (liczone od pensji brutto), czyli 90 złotych, przez 25 lat, to potem na starość - będzie przez 10 lat co miesiąc dostawał z tego tysiąc złotych.
Jeśli ktoś będzie odkładał te pieniądze przez 40 lat, to potem przez dekadę może liczyć na 2700 złotych dodatkowej emerytury miesięcznie.
Można oczywiście odkładać więcej. Zapis do tych Pracowniczych Planów Kapitałowych będzie przymusowy, ale w każdej chwili będzie się można z tego wypisać.
Nowa wielka reforma emerytalna zakłada, że będziemy odkładać na starość więcej pieniędzy.
Co najmniej dodatkowe 2 procent z naszej będą odprowadzane na fundusze inwestycyjne. Pracodawca dołoży od siebie półtora procent. A rząd pół procent.
Czym to się będzie różniło na przykład od OFE? Przede tym, że będziemy mieli wpływ na to jak nasze pieniądze są inwestowane. Będziemy też mogli wybierać gdzie i jak nasza gotówka jest pomnażana.
Mówiąc więc najprościej: rząd chce nas zmusić do tego byśmy dobrowolnie więcej odkładali na starość, bo państwowe emerytury będą przecież bardzo niskie.
Jeżeli przez 25 lat będziemy odprowadzać te 2 procent naszej pensji, a pracodawca dołoży 1,5 proc., co daje łącznie 3,5 proc., to możemy liczyć na spore pieniądze. Na przykład zapewnimy sobie, że po przejściu na emeryturę będziemy (przez 10 lat) dostawać tysiąc złotych miesięcznie. Jeżeli będziemy odkładać przez 40 lat - to nawet 2700 złotych.
Jeżeli natomiast zdecydujemy się na wyższą składkę, te maksymalną, czyli łącznie 8 proc. (czyli z naszej pensji dajemy 4 proc.), to możemy liczyć na jeszcze więcej.
Podkreślamy, te wyliczenia - Ministerstwa Finansów - zakładają, że pieniądze będziemy sobie wypłacać przez 10 lat. Możemy także zdecydować się na dożywotnie wypłaty, co jednak oznacza mniejsze świadczenie (mniej więcej o połowę).
Niestety nikt nam nie zagwarantuje, że jakiś czas kolejny rząd zabierze nam te pieniądze. I to pomimo faktu, że politycy zapewniają iż te środki będą całkowicie prywatne.
To, niestety, dobra wola polityków. I o tym warto pamiętać, mając chociażby w pamięci kontrowersje związane z OFE.
Eksperci mają też kolejną obawę. Projekt ustawy przewiduje, że pieniądze z PPK będzie można wypłacić po 60. urodzinach. Ale ktoś może kiedyś zmienić te ustawę i napisać, że pieniądze dostaniemy później.
(ph, m)