Opozycja alarmuje: rząd chce skrócić maksymalny czas pobierania zasiłku chorobowego o połowę. Chodzi o tych, którzy odchodzą z pracy - zwraca uwagę Michał Zieliński z redakcji ekonomicznej RMF FM.
Obecnie, jeśli ktoś rozstaje się z miejscem pracy, a pójdzie na zwolnienie, to przysługuje mu zasiłek chorobowy jeszcze przez pół roku. Za zasiłek płaci ZUS. Rząd chce ten czas skrócić o połowę.
Według rządu wiele osób załatwia sobie L4 odchodząc z pracy, a następnie "wyciągając" przez pół roku pieniądze od państwa. W planie jest skrócenie tego terminu o trzy miesiące.
Opozycja bije na alarm, bo nie wszystkie zwolnienia lekarskie w takich przypadkach są "lewe" - wiele ludzi naprawdę choruje i gdy tracą pracę, mogą liczyć na zasiłek tylko przez trzy miesiące.
Dziś, gdy wiele ludzi choruje na Covid-19, czy mierzy się z jego skutkami, PiS ogranicza ten zasiłek aż o połowę - mówi posłanka. Dziś również wiele osób ma depresje, z której "nie da się wyleczyć w ciągu 91 dni" - zaznacza.
Według danych ZUS liczba osób kierowanych na zwolnienia lekarskie z powodu zaburzeń psychicznych, takich jak depresja czy stany lękowe, wzrosła w zeszłym roku o dziesiątki tysięcy. Inne badania również wskazują, że czas koronawirusa już wywołał zaburzenia psychiczne u setek tysięcy ludzi.
To jest projekt rządowy, podpisał się pod nim premier Mateusz Morawiecki, żądamy wycofania się z tych skandalicznych przepisów ustawy - dodaje Okła-Drewnowicz.
Komisja polityki społecznej i rodziny poparła w czwartek rządowy projekt nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, który przewiduje m.in. rozwiązanie problemu tzw. emerytur czerwcowych i skrócenie okresu pobierania zasiłku chorobowego po ustaniu ubezpieczenia.