Drugi w ostatnich dniach krwawy zamach terrorystyczny w Czeczenii. 45-letnia kobieta zdetonowała ładunek wybuchowy w tłumie, jaki zebrał się z okazji muzułmańskiego święta religijnego. Zginęło co najmniej 15 osób, ucierpiało prawie.

W poprzednim ataku, przeprowadzonym trzy dni temu na północy Czeczenii zginęło prawie 60 osób. Nie ma wątpliwości, że za atakami stoją czeczeńscy terroryści.

Rosyjskie władze próbują tłumaczyć nagłą aktywizację partyzantów kwestiami finansowym. Według Federalnej Służby Bezpieczeństwa partyzanci dostali ostatnio milion dolarów wsparcia zza granicy i teraz odpracowują te pieniądze. Większość gazet nie daje jednak wiary takim wyjaśnieniom.

Według komentatora „Wiedamostii” seria zamachów ma związek z zapowiedzianym na jutro dorocznym orędziem prezydenta Władimira Putina i uderza bezpośrednio w niego. Rosyjski lider nie może już teraz powiedzieć, że w Czeczeni zapanował spokój po referendum konstytucyjnym, które zostało przeprowadzone dwa miesiące temu.

Większość gazet pisze też, że wczorajszy atak był kolejnym zamachem na prorosyjskiego szefa czeczeńskiej administracji Achmana Kadyrowa.

Dziennik „Kommiersant” zauważa, że terroryzm ma kobiecą twarz. W ciągu ostatnich dwóch lat co pięć zamachów w Czeczeni zostało dokonanych przez kobiety, które straciły na wojnie męża lub syna.

Foto Archiwum RMF

07:15