Już jutro Szkoci zdecydują w referendum, czy chcą się oddzielić od Wielkiej Brytanii. Ich niepodległość jest na wyciągnięcie ręki, bo sondaże dzielą zwolenników i przeciwników secesji niemal po równo. Z ekonomicznego punktu widzenia, oddzielenie się Szkocji może być katastrofą - ostrzegają eksperci.

Przede wszystkim brytyjski Bank Centralny, czyli Bank of England przestanie wspierać szkockie instytucje finansowe. Im z kolei może zacząć brakować pieniędzy na udzielanie kredytów.

Ekonomiści Deutsche Banku ostrzegają przy tym, że najmniejsze kraje są najbardziej narażone na finansową zapaść.

Na niepodległości Szkocji straciliby także Brytyjczycy. Choć Szkoci stanowią raptem 8,5 procent ludności Zjednoczonego Królestwa, terytorialnie Szkocja to przecież 1/3 Wielkiej Brytanii.

Separatystyczne władze Szkocji nie boją się jednak zapaści finansowej.

Szkocki premier i przywódca Szkockiej Partii Narodowej Alex Salmond twierdzi, że po uzyskaniu niepodległości gospodarka jego kraju rozkwitnie. I jego zdaniem świadczy o tym poparcie przedsiębiorców.

Imponująca liczba 3 tysięcy przedsiębiorców dołączyła do ruchu "Biznes dla Szkocji". Właściciele największych i najmniejszych firm dali nam bardzo jasny sygnał poparcia. Oni wierzą, że Szkocja może mieć jeszcze szybciej kręcącą się gospodarkę, bo nie obciążoną daninami na rzecz Londynu - oświadczył.

Rynki finansowe nie potrafią w tej chwili ocenić, jakie skutki będzie miała niepodległość Szkocji.

(j.)