Nie od razu wrócą do pracy po świątecznej przerwie pracownicy radomskiej Fabryki Broni "Łucznik". Od 14 do 18 kwietnia wezmą w ramach zakładowych oszczędności bezpłatne urlopy - poinformował prezes zakładu Tomasz Nita. Dzięki przerwie w pracy fabryka zaoszczędzi między innymi na energii elektrycznej, ale także na pensjach dla pracowników.
Za ten miesiąc wezmą oni pobory niższe o 23 procent niż zwykle - stwierdził Tomasz Nita. Zapewnił równocześnie, że zarząd zakładu nie planuje już żadnych zwolnień.
Prezes "Łucznika" ma nadzieję, że już niedługo fabryka znów będzie pracować pełną parą. Być może z końcem kwietnia podpiszemy z Ministerstwem Obrony Narodowej pierwszy, na razie niewielki kontrakt na produkcję broni dla polskiego wojska - stwierdził. Podkreślił również, że rozmowy z MON dotyczą także wieloletniej umowy, która skutkowałaby zamówieniami na rok bieżący i lata 2010-2011.
Według Nity, "Łucznik" prowadzi także negocjacje z kontrahentami zagranicznym poza Europą. Na dwóch rynkach w najbliższym czasie nasza broń będzie testowana. Być może - jeśli przejdzie etap testów pozytywnie - będzie szansa na zamówienia - stwierdził.
Trudna sytuacja fabryki związana jest między innymi z cięciami w resorcie obrony narodowej. Na ten rok zakład nie ma jeszcze żadnego zamówienia na dostawę broni. Tymczasem produkcja fabryki opiera się w 98 procentach właśnie na zamówieniach z MON i MSWiA. W ubiegłym roku zakład realizował kontrakty na 25 tysięcy pistoletów walther dla policji i Straży Granicznej oraz blisko 4 tysiące karabinków beryl dla wojska.
Obecnie "Łucznik" zatrudnia ponad 300 osób. W ostatnim czasie pracę straciło 25 pracowników - część dostała wypowiedzenia, część przeszła na emerytury, a niektórym nie przedłużono umów o pracę. W dwóch ostatnich tygodniach lutego wstrzymano produkcję.