"Rekord niewypłacalności odnotujemy ok. 2030 roku, a później sytuacja będzie się poprawiać” – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Zbigniew Derdziuk. „To naturalne, że ZUS ma niedobór, czyli pieniędzy ze składek nie wystarcza mu na pokrycie świadczeń” – zapewnia.
Zbigniew Derdziuk podkreśla, że ZUS jest w pełni wypłacają instytucją, a niedobór pieniędzy, jaki odnotowuje, liczony jako procent PKB maleje. Dodaje, że systemy redystrybucyjne, czyli wypłacające świadczenia z bieżących składek, muszą mieć wsparcie państwa, szczególne w obecnej sytuacji demograficznej.
Pytany o to, ile w tym roku zabraknie ZUS-owi na wypłaty, Derdziuk wymienia kwotę ponad 49 mld zł. Z kolei tegoroczne wydatki ZUS ocenia na ok. 184 miliardów złotych i nie zgadza się z tezą, że skoro prawie 30 proc. wypłacanych świadczeń pochodzi nie ze składek, ale z budżetu, to oznacza to, że ZUS jest niewydolny.
Derdziuk podkreśla, że w Europie praktycznie nie ma kraju, który nie potrzebowałby państwowego wsparcia lub wykorzystania funduszy rezerwowych po to, by wypłacić emerytury. Nie można patrzeć na system emerytalny w oderwaniu od finansów publicznych. To system połączony - tłumaczy.