To kompromitacja Poznania – tak część radnych ocenia działania prezydenta tego miasta dotyczące nauczycielskich podwyżek. Chodzi o prawie 1 mln zł z dotacji przeznaczonej na podwyżki płac dla nauczycieli. Pieniądze zamiast do nauczycielskich portfeli trafiły z powrotem do budżetu centralnego. Dlaczego i czy nie dało się inaczej?
5-milionowa dotacja trafiła do Poznania w październiku ubiegłego roku. Pieniądze były przeznaczone na III etap reformy oświatowej, szczególnie na podwyżki dla nauczycieli. Tak też została wykorzystana: W Poznaniu, jak i w wielu innych miastach, była wykorzystywana na podwyżki płac dla nauczycieli w ramach obowiązujących zasad wynagradzania - mówi wiceprezydent Poznania Tomasz Kajzer. Po wypłaceniu w miejskiej kasie pozostało jeszcze 900 tys. zł., które jako niewykorzystana część dotacji musiały wrócić do Warszawy. Szkopuł w tym, że sztywno trzymano się obowiązujących zasad.
Jak twierdzi jednak dyrektor Kazimiera Maliszewska z kuratorium oświaty w Poznaniu, można było postąpić nieco inaczej: Należało tak dostosować regulamin, by można było wykorzystać te środki. Większość jednostek z tego skorzystała - mówi Maliszewska. Taką możliwość – jak twierdzi – dopuszczał resort edukacji w piśmie skierowanym do samorządów. Gminy, które miały wątpliwości, zwracały się z pytaniem do kuratorium. Poznań jednak tego nie zrobił. Co więcej, z powodu nie wykorzystania środków niższa też będzie tegoroczna subwencja oświatowa dla stolicy Wielkopolski. Co prawa władze miasta zapowiadają starania o odzyskanie zwróconych pieniędzy, ale będzie to raczej bardzo trudne.
Sprawdźmy więc, jak postąpiły inne miasta. Jak Kraków poradził sobie z tym problemem, o tym w relacji reportera RMF Witolda Odrobiny:
13:30