Europarlament przyjął rezolucję dotyczącą budżetu UE, w której odrzuca porozumienie wynegocjowane przez szefów państw i rządów na szczycie w lutym. Wówczas ustalono, że Polsce przypadnie 105 mld euro. Dziś polscy eurodeputowani zostali jednak przegłosowani.

Podczas głosowania przepadły poprawki zgłaszane zarówno przez posłów PiS jak i PO. M.in. polscy eurodeputowani chcieli, by z tekstu wypadło zdanie mówiące o tym, że PE "odrzuca porozumienie w obecnym kształcie".

Za rezolucją opowiedziało się 506 europosłów, przeciw było 161, wstrzymało się 23.

Ostateczne głosowanie - w czerwcu

To dopiero początek negocjacji z państwami członkowskimi. Ostateczne głosowanie w europarlamencie odbędzie się w czerwcu. Dziś przyjęto dopiero rezolucję, czyli rodzaj mandatu na negocjacje z przedstawicielami państw członkowskich. Aby budżet mógł wejść w życie, musi go przyjąć europarlament.

Wyraźnie już jednak widać, że europejskie partie - do których należą PiS czy PO - odrzucają korzystny dla nas budżet. Chcą więcej wydatków na badania naukowe czy walkę z ociepleniem klimatu niż na politykę spójności i rolnictwo.

Zdaniem europosła PiS Konrada Szymańskiego, polski rząd jest osamotniony w debacie budżetowej. Szymański uważa, że dzisiejsza decyzja nie wróży dobrze głosowaniu w czerwcu: Większość parlamentarna opowiada się za zmianami struktury wydatków, które jeszcze bardziej ograniczyłyby polską część budżetu UE - mówi eurodeputowany.

Także niezadowoleni z glosowania są eurodeputowani PO, którym nie udało się przeforsować własnych poprawek. Podkreślam, że przyjęta dzisiaj rezolucja nie jest ostateczną decyzją PE. Jest stanowiskiem politycznym, a nie legislacyjnym, a PE wyrazi swoje wiążące stanowisko ws budżetu dopiero po zakończeniu negocjacji z Rada - powiedział Jacek Protasiewicz, wiceprzewodniczący PE oraz przewodniczący Klubu PO-PSL w Parlamencie Europejskim.