"Marcowe migdały – odsłona III". Przymierze Prawicy żąda dymisji Stanisława Cioska, doradcy prezydenta ds. międzynarodowych w związku z ujawnieniem jego "czynnego udziału" w antysemickiej nagonce w marcu '68 roku". To kolejny – po Andrzeju Majkowskim, Kazimierzu Morawskim - bliski współpracownik Aleksandra Kwaśniewskiego, oskarżany przez "Gazetę Polską" o antysemickie grzechy przeszłości.
Nie ustaje zamieszanie wokół przeszłości bliskich współpracowników prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Liderzy Porozumienia Prawicy zaapelowali do prezydenta, aby ten do czasu usunięcia ze swojej kancelarii wszystkich ludzi odpowiedzialnych za praktyki komunistycznej dyktatury powstrzymał się od wypowiedzi na tematy polsko-żydowskie.
"Nie można potępiać antysemityzmu, jednocześnie tolerując we własnym gronie osoby, które brały czynny udział w kampaniach antysemickich". Kazimierz Ujazdowski dodał, że prezydent nie może mieć wśród swoich współpracowników osób odpowiedzialnych za naruszanie praw jednostki jeśli chce upominać się o ich przestrzeganie w świecie współczesnym. Apel przywódców Prawicy pojawił się w związku z ujawnieniem trzeciej osoby z otoczenia głowy państwa, która brała udział w nagonce antysemickiej w ’68 roku. Po Andrzeju Majkowskim i Kazimierzu Morawskim jest to doradca Kwaśniewskiego do spraw międzynarodowych, Stanisław Ciosek.
Tak jak w dwóch poprzednich przypadkach i tym razem sprawę ujawniła "Gazeta Polska". W artykule "Trzeci marcowy w kancelarii Kwaśniewskiego" dziennik przytacza deklaracje Rady Naczelnej ZSP z okresu wydarzeń marcowych. Wiceprzewodniczącym Rady był wówczas Stanisław Ciosek. Gazeta cytuje tekst listu do Władysława Gomułki, w którym Rada Naczelna ZSP deklaruje m.in.: "Potępiamy rozpętaną przez światowe siły syjonizmu i imperializmu nagonkę skierowaną przeciw naszej Ojczyźnie, przeciw naszemu Narodowi. Nie dopuścimy, by wróg Polski - reakcja, syjonizm i imperializm burzył spokój tak potrzebny w twórczej pracy" - pisała Rada Naczelna ZSP. Dziennik dodaje, że Ciosek był w niej odpowiedzialny za sprawy propagandy.
Afera wokół prezydenckich urzędników wybuchła po raz pierwszy pod koniec marca. Pierwszym negatywnym bohaterem "Gazety Polskiej" był Andrzej Majkowski, dziś szef prezydenckiego Biura Spraw Międzynarodowych, a w 1968 roku sekretarz Zarządu Głównego Związku Młodzieży Socjalistycznej. Pisał wtedy m.in.: "Nikt nam nie zamknie ust straszakiem antysemityzmu wtedy, gdy piętnujemy syjonistów i ich rasistowską ideologię" - deklarował wtedy według "GP" Majkowski. Po tych publikacjach, prezydent nie zdymisjonował swojego współpracownika - twierdząc, że nie zamierza dokonywać publicznych egzekucji. Afera wybuchła z nową siłą po kolejnym artykule „Gazety Polskiej”, który tym razem dotyczył Kazimierza Morawskiego, doradcy prezydenta do spraw mniejszości narodowych. Według gazety, w marcu 1968 roku Morawski uprawiał propagandę antysemicką, przestrzegając między innymi przed "atakiem piątej kolumny syjonizmu". Kazimierz Morawski zrezygnował ze stanowiska a prezydent przyjął jego rezygnację.
foto RMF FM
08:30