Jest szansa na spadki cen paliw i to spore. Wcale nie z powodu tarczy antyinflacyjnej, a właściwie nie tylko. Powód jest inny, nowy i globalny. Rynki przeraziły się wirusa-mutanta z południa Afryki. Cena ropy dziś się załamała. Jeśli kierunek się nie zmieni, to możemy przed końcem roku zadziwić się przy dystrybutorach. Tym razem zaskoczyć nas mogą spadki cen.
Światowe ceny ropy mocno dziś spadają. Takiego spadku nie było od dawna - sięga bowiem 10 procent! Powodem są obawy przed nową odmianą koronawirusa, a skutkiem powinny być wyraźne spadki cen paliw na stacjach. Oczywiście, o ile nie okaże się, że panika jest nieuzasadniona.
Według wstępnych ocen, nowa mutacja jest bardzo ekspansywna, wypiera poprzednie skuteczniej niż wszystkie wcześniejsze. Powodem paniki na rynku surowcowym - bo dotyczy to nie tylko ropy - jest otwarte na razie pytanie dotyczące skuteczności szczepionkowej ochrony przed tą odmianą i w związku z tym reakcji rządów na to nowe zagrożenie epidemiczne.
Światowa Organizacja Zdrowia zaleca spokój. Ostrzega przed podejmowaniem pochopnych decyzji, ale niektóre kraje, w tym Niemcy, Francja, Włochy i Wielka Brytania już wprowadziły zakaz lotów z południowej części Afryki.
Mimo apeli o spokój, pojawienie się nowego ryzyka dla światowej gospodarki wywołało na rynkach panikę. Spadają ceny akcji i surowców przemysłowych. Największy cios spotkał cenę ropy, która wróciła do poziomu z początku września.
Co to oznacza dla kierowców w Polsce? Gdyby nie listopadowe opadanie złotego, moglibyśmy liczyć wręcz na powrót ceny litra benzyny i oleju napędowego w dużym przybliżeniu w rejon 5,50 - 5,60 zł. Jednak i przy cenie dolara w rejonie 4,20 gr średnie ceny paliw powinny wyraźnie spaść poniżej 6 zł. Warunkiem jest oczywiście to, by panika nie okazała się chwilowa.
Na razie w mijającym tygodniu zrobiło się na stacjach drożej. Średnia cena benzyny urosła do 6,04 zł, a oleju napędowego 6,05 zł. Jeśli jednak nowy mutant okaże się groźniejszy niż dotychczasowe i nasili tendencję do wprowadzania lockdownów, to ropa pozostanie tańsza i nawet przy wciąż drogim dolarze polscy kierowcy będą mogli liczyć na spore spadki cen paliw. Do tego dojść ma obniżka wynikająca z działania tarczy antyinflacyjnej. Przed świętami ma być możliwa obniżka akcyzy. Kto wie, może zobaczymy znów ceny w rejonie poziomu 5,50 zł.
Oczywiście, te szacunki są bardzo przybliżone, a przypuszczenia oparte na spekulacjach. Trudno przewidzieć, czy nowy wariant rzeczywiście zmieni na trwałe nastroje na rynkach, czy może raczej podzieli los poprzednich nowych odmian koronawirusa, które ostatecznie okazały się nie różnić diametralnie od poprzednich.