"Decyzje, do których akceptacji zmuszona czuła się kanclerz Merkel na szczycie UE, były złe" - piszą niemieccy ekonomiści w liście otwartym zamieszczonym w internetowym wydaniu dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Specjaliści ostrzegają, że pieniądze niemieckich podatników popłyną na ratowanie banków w dotkniętych kryzysem krajach.
Pod apelem podpisało się 160 ekonomistów. My, naukowcy z niemieckojęzycznych krajów, jesteśmy bardzo zaniepokojeni krokiem w kierunku stworzenia unii bankowej, która oznacza kolektywną odpowiedzialność za długi banków eurosystemu. Długi bankowe są niemal trzy raz większe niż długi państw i sięgają w pięciu krajach dotkniętych kryzysem kilku bilionów euro - piszą eksperci. Podkreślają, że podatnicy, emeryci i posiadacze oszczędności z solidnych dotychczas krajów Europy nie mogą być pociągani do odpowiedzialności za zabezpieczenie długów państw pogrążonych w kryzysie.
Ekonomiści ostrzegają, że realizacja postanowień niedawnego szczytu UE nie uratuje strefy euro, a sprawi, iż "pod płaszczykiem solidarności subwencjonowane będą pojedyncze grupy wierzycieli".
Inicjatorami listu otwartego byli profesor statystyki gospodarczej i społecznej z Uniwersytetu Technicznego w Dortmundzie Walter Kraemer oraz szef monachijskiego Instytutu Badań Gospodarczych ifo Hans-Werner Sinn. Podpisali się pod nim ekonomiści z Niemiec, ale też kilku z Austrii i Szwajcarii.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel zdecydowanie odrzuciła krytykę wyrażoną w liście otwartym ekonomistów. Nie chodzi tu wcale o jakąkolwiek dodatkową odpowiedzialność - powiedziała na konferencji prasowej w Berlinie. Zaapelowała, by każdy dokładnie przyjrzał się temu, co uzgodniono w Brukseli. Według Merkel w przyszłości ręczenie za długi banków w strefie euro będzie tak samo zabronione, jak ręczenie za długi państw. Postanowienia z Brukseli nic nie zmieniają - oświadczyła.