Niemiecki minister transportu Alexander Dobrindt potwierdził, że skandal z manipulowaniem przez Volkswagena pomiarem emisji spalin w samochodach z silnikami dieslowskimi dotyczy także pojazdów tego koncernu w Europie.
Minister transportu ujawnił, że informacje o przekrętach otrzymał od komisji śledczej, którą powołał w związku ze skandalem. Zaakcentował, że Volkswagen przyznał, iż manipulacja była stosowana także w samochodach sprzedawanych na rynkach europejskich.
Dobrindt powiedział, że nie wiadomo na razie, ile z 11 milionów pojazdów, w których zastosowano oprogramowanie umożliwiające manipulację, jest zarejestrowanych w Europie. Podkreślił, że nad wyjaśnieniem tej kwestii ściśle współpracuje z Volkswagenem. Dodał, że chodzi o samochody z dieslowskimi silnikami o pojemności 1600 i 2000 ccm.
Minister zapowiedział, że wyrywkowymi testami zostaną objęte także samochody innych producentów.
Według Dobrindta "w nadchodzących miesiącach" uzgodnione zostaną nowe europejskie testy spalin, prowadzone w warunkach drogowych, a nie laboratoryjnych.
Volkswagen przyznał, że w 11 milionach jego samochodów z silnikami dieslowskimi instalował specjalne oprogramowanie, potrafiące ustalić, że prowadzony jest pomiar emisji spalin i przestawić silnik na szczególnie oszczędny tryb pracy, gwarantujący nieprzekraczanie norm, regulujących zawartość szkodliwych substancji w spalinach. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) zarzuciła koncernowi, że w normalnych warunkach emisja spalin w jego pojazdach z konkretnym, popularnym modelem silnika dieslowskiego, wielokrotnie przekracza normy USA.
Skandal odbił się echem na całym świecie. W mediach pojawiły się już określenia Dieselgate i Dieselschwindel.
(pj)