Oba kraje wysyłają na granice dodatkowe oddziały żołnierzy, nieustannie dochodzi też do wymiany ognia między wrogimi armiami. Minister obrony Indii przyznał dzisiaj w jednym z wywiadów, że na pozycjach bojowych rozmieszczono też rakiety ziemia-ziemia. Prawdopodobnie chodzi o rakiety średniego zasięgu Pritvi.
Mają one zasięg 150 kilometrów i mogą przenosić głowice jądrowe. Indie mają jeszcze rakiety balistyczne, które mogą razić cele na kilkunastokrotnie dłuższym dystansie, ale nie wiadomo, czy nakierowano je na cele w Pakistanie. Pakistan dysponuje też bronią jądrową. Oba państwa stoczyły już trzy wojny. Głównym punktem zapalnym jest przyszłość indyjskiego stanu Dżammu i Kaszmir. Islamabad popiera tamtejszych separatystów islamskich.
"Nie chcemy wojny, ale jesteśmy do niej zmuszani" - twierdzi premier Indii.
Prezydent Pakistanu - Pervez Musharraf, zapowiedział, że jego armia jest gotowa do stawienia czoła wszystkim wyzwaniom. Musharraf twierdzi jednak, że Pakistan pragnie dojść do pokojowego porozumienia z Indiami. Przyznaje jednak, że będzie to bardzo trudne.
Konflikt między tymi państwami zaostrzył się po ataku na indyjski parlament w New Delhi, do którego doszło 13 grudnia. Zginęło wtedy 14 osób. Indie obwiniają za ten atak grupy separatystów, które mają swoje siedziby w Pakistanie. Delhi twierdzi też, że atak na parlament został przygotowany przez pakistański wywiad. Tymczasem pakistańska policja aresztowała Maulana Masooda Azhara -przywódcę muzułmańskiej grupy wojskowej, którą Indie obwiniają m.in. za zamach na parlament. Według anonimowego przedstawiciela rządu, Azhar został aresztowany za pogwałcenie zakazu wygłaszania prowokacyjnych mów. Na razie jednak nie postawiono mu żadnych zarzutów.
09:40