Rosja przyznaje, że kryzys uderzył w jej gazowo naftowy sektor. Gazprom i Łukoil mają problem z pozyskaniem kredytów. Wydobycie ropy będzie niższe niż rok temu i bez pomocy państwa branża będzie miała poważne kłopoty.
Spadające ceny paliw to mniej pieniędzy w budżecie Rosji, ale – paradoksalnie – większe wydatki. Państwo będzie musiało ratować gazowo-naftowe inwestycje, których teraz nie chcą już kredytować zachodnie banki. Z naszego rynku odpłynęły potężne fundusze kredytowe. Otrzymać kredyt to problem. Nasze banki nie są do tego gotowe, dlatego radykalnie spada poziom inwestycji - mówi Gienadij Szmal ze Związku Naftowo-Gazowego:
Dodaje, że Rosja nie ma narzędzi, by wpływać na światowe ceny paliw i nie zatrzyma spadków cen ropy. Twierdzi, że nie można powiedzieć jaka cena będzie do końca roku, ale uważa, że nie spadnie poniżej 70 dolarów.
Ale kilka miesięcy temu szef Gazpromu buńczucznie zapowiadał, że ropa będzie kosztowała 200 dolarów. Teraz nie ulega wątpliwości, że Rosja, zamiast na nowe czołgi, samoloty i rakiety, będzie musiała wydawać pieniądze na likwidację skutków kryzysu.