Polska protestuje przeciwko wpisaniu naszego kraju na listę państw wysokiego ryzyka wystąpienia choroby wściekłych krów. Wiceminister Stefan Meller, poprosił na rozmowę szefa przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce Bruno Dethomasa i przekonywał go, by Komisja nie wpisywała Polski na tę listę.

MSZ przedstawił stanowisko, w którym uznał, że zaliczenie Polski do grupy wysokiego ryzyka jest całkowicie bezpodstawne i dyskryminuje nasz kraj. Wiceminister Meller podkreślał podczas tej rozmowy, że Polska już kilkakrotnie przedstawiała Unii argumenty, że jesteśmy krajem wolnym od BSE: "Zwróciliśmy także uwagę, że decyzja o zaliczeniu Polskie do trzeciej grupy byłaby dyskryminująca. Mogłaby spowodować znaczne utrudnienia dla polskiego eksportu do krajów UE oraz do krajów trzecich" – powiedział Wojciech Biliński z Biura Prasowego MSZ. Przypomnijmy: według unijnego raportu, Polska znajduje się w trzeciej grupie państw zagrożonych chorobą szalonych krów. W raporcie napisano, że jest prawdopodobne, ale nie potwierdzone, że w polskim stadzie krów jedna lub więcej sztuk bydła jest już zainfekowana BSE. Na naszą niekorzyść przemawia fakt, że importowaliśmy masowo mączkę mięsno-kostną z krajów gdzie występuje choroba szalonych krów. W sumie sprowadziliśmy 1 800 000 ton tej mączki, która uważana jest za główne źródło skażenia. Unijnych ekspertów nie przekonały tłumaczenia polskich weterynarzy, że podawano ją wyłącznie jako pokarm dla trzody chlewnej i drobiu. Uznano nasze kontrole weterynaryjne po prostu za mało skuteczne. W dodatku wyliczono, że sprowadziliśmy kilkadziesiąt tysięcy krów z krajów ryzyka takich jak Francja, Holandia, Dania i Niemcy. Rzeczniczka Komisji Europejskiej zaznaczyła, że Polska nie może odwoływać się od decyzji Komitetu. Również w przypadku stwierdzenia w naszym kraju przypadków BSE nie będziemy mogli domagać się odszkodowania od krajów, które dostarczyły nam skażone bydło i mączkę.

00:00