Minister finansów znów przykręca śrubę samorządom. Według "Gazety Wyborczej", rząd chce ograniczyć łączny deficyt gmin, powiatów i województw do 8 mld złotych. Samorządowcy nie kryją niezadowolenia. "Inaczej umawialiśmy się z premierem"- mówią.
Pierwsza awantura o długi wybuchła wiosną. Wtedy Jacek Rostowski zapowiedział ścięcie samorządom dopuszczalnych limitów zadłużenia. Tłumaczył się kryzysem i tym, że państwo musi oszczędzać - a samorządowcy nie mogą być wyjątkiem. Ci jednak nie chcieli o tym słyszeć - przekonywali, że muszą się zadłużać, bo są największym inwestorem publicznym w kraju.
W maju doszło do porozumienia. Uzgodniono, że resort finansów przygotuje projekt ustawy ograniczającej deficyt samorządów. Ministerstwo miało przy okazji dostać większe możliwości kontroli ich finansów.
Zapowiadany projekt wreszcie powstał. Według niego deficyt sektora samorządowego ma wynosić docelowo 8 mld zł rocznie. Wyjątkowo, w 2012 i 2013 r., mógłby być większy - odpowiednio 10 i 9 mld złotych.
Samorządowcy nie są zadowoleni z takiego rozwiązania. Twierdzą, że zgodnie z umową z premierem, ich deficyt miał wynosić corocznie 10 mld złotych. Jak podkreślają, wprowadzenie niższego limitu zmusi ich do ograniczenia inwestycji.