Turcja rozpoczyna nietypowy eksperyment ekonomiczny, który ma na celu pogodzić z sobą walkę z inflacją, ustabilizowanie kursu liry oraz dotrzymanie wierności nieortodoksyjnym teoriom gospodarczym Recepa Tayyipa Erdogana. Prezydent ogłosił właśnie, że rząd dopłaci posiadaczom liry, jeśli waluta straci na wartości.
Turcja zmaga się z wysoką inflacją - która przekracza obecnie 20 proc. - a jej waluta od lat sporo traci na wartości. Od początku roku w stosunku do dolara jest tańsza o ponad połowę. Lirze szkodzi polityka banku centralnego, który jest uzależniony od prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana. Ten natomiast uważa, że lekarstwem na inflację - wbrew teoriom ekonomicznym - są niższe, a nie wyższe stopy procentowe. Przekonywał, że tak nakazuje mu islam.
Będziemy obniżać stopy procentowe, nie spodziewajcie się niczego innego od mnie. Jako muzułmanin, jeśli islamskie nauki tego wymagają, będę to kontynuował - mówił. Zgodnie bowiem z nauczaniem islamu, teoretycznie stopy procentowe powinny być zakazane, gdyż oprocentowanie opłat postrzegane jest jako lichwa.
W poniedziałek turecka waluta osiągnęła najniższe notowania w historii - 18,25 do dolara. Wszystko się jednak zmieniło, kiedy Recep Tayyip Erdogan ogłosił wprowadzenie instrumentów, które miałyby zapobiec dalszej "dolaryzacji gospodarki" i zachęcić Turków do oszczędzania w krajowej walucie.
Rząd zamierza teraz pokrywać straty właścicieli depozytów w lirach. Jeśli straty z powodu wahania kursów będą większe niż oprocentowanie lokat w bankach, wówczas władze je zrekompensują.
Od teraz żaden z naszych obywateli nie będzie musiał wymieniać swoich depozytów z lirów na obce waluty ze strachu, że wahania kursów walut mogą zniszczyć zyski z odsetek - ogłosił turecki prezydent.
Władze chcą także wspomóc eksporterów, którym dostarczą kontrakty terminowe pozwalające zabezpieczyć się przed zmianami na rynku walutowym. Zwiększy także dopłatę do składek na prywatne ubezpieczenie emerytalne - z 25 do 30 proc. Zapowiedziano także obniżki niektórych podatków.
Po tych zapowiedziach lira znacząco umocniła się i dolar kosztował 11,1 lir. Tureckie banki przekazały, że w nocy z poniedziałku na wtorek ponad miliard dolarów został wymieniony na liry. Dzisiaj jednak lira znów osłabiła się, aczkolwiek wciąż jest w lepszej kondycji niż w poprzednich dniach.
Plan, choć na razie zdaje się działać, jest wciąż bardzo ryzykowny. Niektórzy obawiają się, że zwiększenie wydatków spowoduje, że inflacja w przyszłym roku przekroczy 30 proc. A to lirze nie pomoże.
Turcja w ostatnich miesiącach konsekwentnie obniża stopy procentowe. W zeszłym tygodniu obcięto je o 1 pkt proc., do 14 proc. W ciągu ostatnich dwóch lat Bank Centralny Turcji miał już czterech prezesów, co nie wzmacnia jego wiarygodności.