Rząd próbuje rozwiązać kryzys nawozowy w Polsce. To jeden z tematów, który zostanie omówiony na dzisiejszym posiedzeniu Rady Ministrów.
W trakcie spotkania wicepremierzy Jacek Sasin i Henryk Kowalczyk przestawią nową propozycję wznowienia produkcji niezbędnych dla rolników nawozów. Sasin i Kowalczyk już drugi raz spróbują przekonać kolegów z rządu do swoich pomysłów. Jest szansa na przełom, ale wciąż osiągnięcie porozumienia będzie bardzo trudne, bo wszystkie proponowane rozwiązania wywołają potężne straty - zauważa dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda.
Jedna z propozycji zakłada państwowe dopłaty do zakupu gazu przeznaczanego na produkcję nawozów. Ale tych pieniędzy w budżecie nie ma.
Inne rozwiązanie to zmuszenie koncernów energetycznych do sprzedawania towarów po zaniżonych cenach. Na tym stracą jednak państwowe spółki energetyczne, jak PGNiG, które muszą przecież same sprowadzać surowiec po zawyżonych cenach. Politycy muszą zdecydować, kto wyłoży pieniądze.
Czas jest tu kluczowy, bo bez wznowionej produkcji nawozów będziemy mieli jeszcze droższą żywność. Pochodną produkcji nawozów jest także wytwarzanie przemysłowego dwutlenku węgla, niezbędnego w szpitalach oraz przy produkcji mięsa, pieczywa i wielu napojów.
O problemach związanych z cenami nawozów premier Mateusz Morawiecki rozmawiał w miejscowości Dąbrowa Moczydły (woj. podlaskie) z rolnikami.
Chcę powiedzieć, że jeśli nie uda się opanować cen nawozów, to wiosną czy późną zimą będziemy powtarzać taki program dopłat do nawozów, jak zrobiliśmy w tym roku - oświadczył Morawiecki.
W ocenie premiera w tym roku program dopłat się sprawdził. Ponieważ było to mniej więcej 500 zł do hektara, (...) w zależności od rodzaju ziemi nawozu potrzebne jest 300 do 500 kg, to można sobie łatwo policzyć, że była to dopłata od 1000 do 1500 zł do nawozów - powiedział szef rządu.
Jak dodał - "my powtórzymy to wiosną przyszłego roku, kiedy przede wszystkim będzie popyt na nawozy, a w międzyczasie będziemy starali się stabilizować sytuację na rynku produkcji nawozów" - zaznaczył Morawiecki.
Wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk tłumaczył w niedzielę, że nawozy, szczególnie azotowe, są wprost uzależnione od cen gazu, które wzrosły dziesięciokrotnie od poprzedniego roku. W efekcie ostatnich wzrostów na rynku gazu ceny nawozów musiałyby sięgać 7-8 tys. zł za tonę - zauważył. Kowalczyk podkreślił, że "nie możemy pozwolić na to, żeby ceny nawozów przekraczały 4 tys. zł (za tonę - przyp. RMF FM)".
23 sierpnia zarząd Grupy Azoty poinformował, że ze względu na wysokie ceny gazu zakłady spółki wstrzymały produkcję nawozów azotowych. Analogiczną decyzję o wstrzymaniu produkcji nawozów ze względu na wysokie ceny gazu podjął także 23 sierpnia Anwil należący do PKN Orlen. 29 sierpnia Orlen ogłosił, że Anwil wznawia produkcję nawozów.