Amerykańska wojna o kontrolę nad przemysłem naftowym toczy się nie tylko na Bliskim Wschodzie. Walka trwa tuż przy granicy Stanów Zjednoczonych, bezpośrednio na kontynencie amerykańskim - w Kolumbii. Waszyngton uruchamia właśnie wyceniany na 100 mln dol. program wspierania kolumbijskiego rządu w zwalczaniu lewackich ugrupowań partyzanckich.

Jak pisze dzisiejszy „The New York Times”, w najbliższym czasie w Kolumbii pojawią się amerykańskie siły specjalne. I nie jest to tylko część wojny ze światowym terroryzmem, czy z kartelami narkotykowymi i plantacjami koki.

Amerykanie mają znacznie szerszą perspektywę: będą pomagać miejscowym wojskom w pilnowaniu rurociągu, przez który płynie ropa naftowa. 800-kilometrowa konstrukcja, która przebiega przez wschodnią część tego kraju była częstym celem ataków rebeliantów, a dostarcza ona 100 tys. baryłek ropy dziennie do rafinerii zaopatrujących USA.

W obliczu wojny w Zatoce Perskiej Amerykanie są zmuszeni zadbać o ciągłość dostaw z innych rejonów świata, także z Ameryki Południowej. Kontynent ten ma zresztą strategiczne znaczenie nie tylko dla USA.

16:25