Brak umowy na dostawy rosyjskiego gazu do Polski nie doprowadzi do wstrzymania dostaw - zapewnia rząd. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo informowało wczoraj rano, że nie ma szczegółowych uzgodnień na temat wielkości tegorocznych dostaw. Kilka godzin później okazało się jednak, że jeszcze przed świętami obie strony podpisały, wprawdzie nie umowę, ale aneks.

Rzeczniczka PGNiG nie potrafiła wyjaśnić, skąd wzięło się zamieszanie wokół rosyjskiego gazu. Widocznie sylwestrowe szaleństwo, a wcześniej świąteczna gorączka przyćmiły nieco nudne obowiązki zawodowe. A może pracownicy PGNiG nie zostali poinformowani o ustaleniach na samej górze? Na szczęście na razie Rosjanie kurka z gazem płynącym do Polski nie zakręcili.

Gaz będzie płynął tak, jak do tej pory płynął. Można się o tym przekonać po prostu odkręcając kurek z gazem - uspokaja rzecznik ministra gospodarki Marcin Kaszuba.

Fakt, że aneks do umowy został podpisany tak późno, bo 23 grudnia, świadczy o tym, że strona polska cały czas prowadzi "grę" z Rosjanami. Od roku bowiem negocjujemy z Gazpromem obniżenie dostaw gazu. A wszystko dlatego, że mamy zakontraktowanych wiele miliardów metrów sześciennych gazu za dużo. Tymczasem dostawy podlegają regule „bierz lub płać”, która zobowiązuje nas do zapłaty za cały zamówiony gaz, nawet jeśli nie zostanie on wykorzystany.

Strona polska chce podobno obniżenia dostaw nawet o 50 proc. Rosjanie godzą się zaledwie na 30 proc.

06:20