We wtorek Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy procentowe o 1 pkt. procentowy - podano w poniedziałkowej analizie Banku Pekao. Niewielka podwyżka może wywołać kolejną wyprzedaż złotego - prognozuje natomiast ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan Mariusz Zielonka.
We wtorek odbędzie się zaplanowane wcześniej posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Jak podał NBP w poniedziałkowym komunikacie, planowana jest również standardowa konferencja prasowa prezesa banku centralnego Adama Glapińskiego po posiedzeniu Rady.
Zdaniem ekonomistów Banku Pekao, RPP zdecyduje się na większą niż wcześniej oczekiwano podwyżkę stóp procentowych.
"Do rangi głównego problemu urasta kwestia kursu walutowego. Jego poziom i dynamika stwarzają obecnie ryzyko pogłębienia szoku cenowego, a dotychczasowa, skoordynowana interwencja NBP i MF nie wystarczyła, by zrównoważyć wzrost premii za ryzyko i słabszy wzrost gospodarczy. Z tego względu uważamy, że RPP zdecyduje się wykorzystać ścieżkę stóp procentowych do wpłynięcia na dynamikę tych procesów. Zamiast spodziewanych wcześniej 50 pb., stopy procentowe na najbliższym posiedzeniu wzrosną o 100 pb." - podano w poniedziałkowym raporcie Banku Pekao.
Od początku napaści Rosji na Ukrainę złoty mocno traci.
Jednym z powodów osłabienia złotego jest spadek euro w stosunku do dolara. Wspólna waluta kosztowała ok. 1,08 dolara, co oznacza spadek o ok. 0,6 proc.
Patrząc racjonalnie na rynek, wydaje się, że RPP nie powinna w tej chwili podejmować pochopnej decyzji o wyższej niż przewidujemy podwyżce - 25 punktów bazowych, szczególnie, że nadal ma do dyspozycji instrument szybkiego reagowania - interwencje na rynku. Jednak patrząc na to, że rynek oczekuje i już wycenia wyższą podwyżkę stóp na poziomie nawet 100 pkt bazowych, to niewielka podwyżka może wywołać kolejną wyprzedaż polskiej waluty - zauważył ekspert Konfederacji Lewiatan. Jego zdaniem prawdopodobnie RPP zdecyduje się nie zawieźć rynku i stopy procentowe przekroczą próg 3,5 proc.
Ekspert podkreślił, że mamy do czynienia z kolejnym tygodniem ogromnej zmienności na rynkach.
Główna stopa NBP, referencyjna, wynosi obecnie 2,75 proc. po podwyżce w lutym o 50 pb. Była to piąta z rzędu podwyżka stóp w obecnym cyklu zacieśniania polityki pieniężnej.
W ciągu miesiąca raty hipotek podrożeją o kilka procent. Dla posiadaczy kredytów mieszkaniowych oznacza to wyższe raty, a dla tych, którzy chcieliby kredyty zaciągnąć, mniejszą zdolność kredytową - stwierdzili w poniedziałek analitycy HRE Investments.
Jak zwrócił uwagę w poniedziałkowym komentarzu główny analityk HRE Investments Bartosz Turek, marcowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej powinno przynieść kolejną podwyżkę stóp procentowych.
W ciągu miesiąca raty hipotek znowu pójdą w górę o kilka procent - ocenił.
Eksperci HRE Investments wskazali, że zbyt szybkie i nadmierne podwyżki stóp procentowych negatywnie odbiłyby się na polskiej gospodarce.
Rada Polityki Pieniężnej ma więc w marcu do podjęcia decyzję znacznie trudniejszą niż jeszcze w lutym - stwierdzono.
Według analityków niezależnie od ostatecznej skali zmian "niemal pewne" jest to, że w marcu stopy procentowe w Polsce wzrosną. Mimo tych ruchów w najbliższym czasie oprocentowanie lokat, rachunków oszczędnościowych czy nawet kredytów mieszkaniowych pozostanie poniżej wskaźnika inflacji.
Dotąd rosnące koszty pieniądza w Polsce spowodowały, że osoby spłacające złotowy kredyt mieszkaniowy albo mają ok. 40 proc. wyższą ratę, albo dostaną informację o takiej podwyżce - stwierdzono. Przypomniano, że banki aktualizują raty przeważnie co 3 lub 6 miesięcy.
Jak dodano, prognozy sugerują, że to nie koniec podwyżek. Przed agresją Rosji na Ukrainę spodziewano się, że podstawowa stopa procentowa pójdzie w górę do poziomu ok. 4 - 4,5 proc. Teraz prognozy te przesunęły się w górę - nawet w okolice 5 proc. - zauważył Turek. Według niego wyraźna podwyżka stóp procentowych odbiłaby się na tempie wzrostu gospodarczego. Przy podstawowej stopie procentowej wywindowanej w okolice 5 proc., raty kredytów wzrosłyby o około dwóch trzecich względem poziomu z września ubiegłego roku - wskazał.
W komentarzu zaznaczono, że konsekwencją rosnących rat jest "topniejąca zdolność kredytowa". Podano przykład trzyosobowej rodziny, która ma do dyspozycji dwie średnie krajowe - we wrześniu 2021 r. mogła ona pożyczyć na zakup mieszkania 700 tys. zł. Dziś jest to o ok. 150-180 tys. zł mniej.
Zdaniem analityków jeśli sprawdzą się przewidywania, zgodnie z którymi Rada Polityki Pieniężnej dalej będzie podwyższać stopy procentowe, "to dalej topnieć może też zdolność kredytowa rodaków". W perspektywie 6 miesięcy wyjściowa (wrześniowa) zdolność kredytowa może łącznie spaść o 200-250 tys. zł - stwierdził Turek. Według niego "dolne zakresy widełek uda się osiągnąć, jeśli wynagrodzenia w Polsce dalej będą dynamicznie rosnąć, a banki dalej będą uatrakcyjniać ofertę kredytów mieszkaniowych".
Zdaniem analityków pod koniec maja, gdy ruszy program kredytów bez wkładu własnego, wiele osób może zdecydować się na zakup pierwszego mieszkania, a powodzenie programu w dużej mierze zależy od tego, na ile atrakcyjne będą kredyty oferowane przez banki w ramach rządowego programu. "To, że banki przez kilka miesięcy sprzedawały mniej ‘hipotek’ daje nadzieje na to, że oferta będzie godna rozważenia" - oceniono.