Szacujemy, że inflacja w maju wzrosła o 14 proc. rdr - mówi analityk Banku Pekao SA Kamil Łuczkowski. Jego zdaniem, szczytu wzrostu cen należy spodziewać się w sierpniu i wrześniu - wyniesie on 15,5-16 proc. rdr. Dziś GUS ma opublikować tak zwany szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych za maj 2022 roku.
"Z naszych szacunków wynika, że wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) w maju br. rdr wzrósł do 14 proc., co oznacza duże przyspieszenie w porównaniu z kwietniem br. (12,4 proc.)" - powiedział Kamil Łuczkowski. Wyjaśnił, że wzrost wynika głównie z niskiej bazy odniesienia w 2021 r. oraz utrzymującej się bardzo silnej bieżącej presji cenowej, a zwłaszcza żywności.
"Zakładamy, że w maju ceny żywności w porównaniu do kwietnia wzrosły o 3,5 proc." - tłumaczy analityk. Jak zaznacza, to duży wzrost, choć nieco mniejszy niż w kwietniu, kiedy to ceny mdm wzrosły o 4,2 proc. W górę - jak zauważył - poszły też ceny paliw.
"Inflacja bazowa (bez uwzględnienia cen paliw, energii i żywności), według naszych szacunków, wyniosła w maju 8,2 proc. i na razie nie widać żadnych sygnałów, żeby zwalniała" - ocenił.
Pytany o tzw. szczyt inflacyjny, analityk powiedział, że należy spodziewać się go w sierpniu i wrześniu, kiedy to inflacja wzrośnie o 15,5 - 16 proc. rdr.
Ekspert wskazał, że teraz spirala płacowo-cenowa jest mocno nakręcona, a rynek bardzo rozgrzany. "Znajdujemy się blisko szczytu koniunktury w połowie roku, a w drugiej połowie roku czeka nas znaczące wyhamowanie" - powiedział Łuczkowski. Dodał, że prognozy Pekao przewidują tzw. recesję techniczną, czyli dwa kwartały ujemnej dynamiki wzrostu PKB.
Zauważył również, że kondycja polskich firm pozostaje względnie dobra, m.in. dzięki wysokim marżom. "W środowisku utrzymującego się solidnego popytu można łatwo przerzucać rosnące koszty na ceny, co utrzymuje gospodarkę na wysokiej ścieżce wzrostu" - wskazał.