Inflacja się nie zatrzymuje. Ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły w ciągu roku o 5,4 proc. - poinformował Główny Urząd Statystyczny. To największy wzrost od 2001 roku.
Jak podał GUS, ceny w sierpniu wzrosły o 5,4 proc. w porównaniu z sierpniem poprzedniego roku. To większy wzrost niż przewidywali eksperci, którzy spodziewali się, że inflacja wyniesie 5,2 proc.
W porównaniu z lipcem ceny towarów oraz usług wzrosły o 0,2 proc.
Jak wynika z tzw. szybkiego szacunku, duży udział we wzroście cen mają paliwa. Te w ciągu roku podrożały o 28 proc. W porównaniu z lipcem są z kolei droższe o 1,8 proc.
Energia jest droższa o 6,1 proc. w stosunku do zeszłego roku. Od lipca nośniki podrożały o 0,8 proc.
Istotna jest także żywność, która jest droższa o 3,9 proc. niż przed rokiem. Miesięcznie jednak mamy do czynienia ze spadkiem - o 0,3 proc.
Eksperci szacują, że inflacja bazowa (a więc po wyłączeniu cen żywności oraz energii) przyspieszyła z 3,7 proc. do 3,9 proc.
W sierpniu wskaźnik inflacji jest najwyższy od 2001 roku. W czerwcu tamtego roku inflacja wyniosła 6,2 proc., a w lipcu było to już 5,2 proc.
W lipcu inflacja wyniosła 5 proc. i tym samym wyrównała wskaźnik z 2011 roku.
Inflacja utrzymuje się dużo powyżej celu Narodowego Banku Polskiego (który wynosi 2,5 proc. z możliwym odchyleniem o 1 pkt proc.). W innych krajach region, np. na Węgrzech i w Czechach, wysoka inflacja spowodowała, że banki centralne zaczęły podnosić stopy procentowe. Do tej pory NBP przekonywało, że wzrost cen jest tymczasowy i związany z czynnikami niezależnymi od polityki monetarnej - prezes Adam Glapiński zwykł wspominać o wzrostach cen ropy na rynkach, czy administracyjnych decyzjach dotyczących wywozu śmieci.
Wysoka inflacja może jednak zmienić podejście NBP. Rada Polityki Pieniężnej ma się spotkać 8 września.