Wszystko wskazuje na to, że inflacja będzie spadać i nie trzeba będzie dalej podnosić stóp procentowych - powiedział w rozmowie z TVN24 prezes NBP Adam Glapiński. Jeszcze dwa dni mówił, że w grudniu stopy mogą zostać podniesione.
Wszystko wskazuje na to, że inflacja będzie spadać, nie trzeba będzie dalej podnosić stóp procentowych. Żaden proces nie jest zagrożony, nic tragicznego, dramatycznego się nie dzieje, niektórzy straszą hiperinflacją, zapaścią gospodarczą - powiedział Glapiński w rozmowie z TVN24.
Sytuacja jest trudna w tym sensie, że po pandemii jest wielka anarchia handlu międzynarodowego, wymiany towarowej, kooperacji produkcyjnej, ale nic złego się nie dzieje. Polska rośnie w bardzo szybkim tempie. Polska w przyszłym roku wzrośnie, produkt krajowy brutto, jakieś 4,8 proc., może pięć-ileś procent. Natomiast inflacja będzie, ale niższa inflacja niż przyrost dochodów. Warunki życia Polaków się polepszają, ale to nie znaczy, że każdego i w każdej grupie dochodowej. (...) Najuboższym rząd musi pomóc w jakiś sposób, rodzinom, którym koszty utrzymania domówi i mieszkań rosną - powiedział Glapiński w rozmowie z TVN24.
Glapiński powiedział, że jak stopy procentowej rosną, to "cieszą się ci, co mają oszczędności na kontach, że pojawi się dodatnie oprocentowanie i otrzymywać jakieś przychody. Ci, co spłacają kredyty złotowe, martwią się, bo rata miesięczna będzie rosła". Wszystkich naraz się nie zadowoli - mówił.
Okazało się, że inflacja jest trwała i ma tendencję, żeby się przedłużać, że gospodarka się rozpędziła i wchodzi w pułap 4,8-5 proc. wzrostu, że pandemia już gospodarki nie zdusi. W tym momencie możemy zacieśniać politykę pieniężną, na ile się da, na ile to nie zaszkodzi innym parametrom. Nie chcemy spaść w bezrobocie z kolei - mówił. Nie chcemy mieć 20-procentowego bezrobocia - podkreślił.
Po wypowiedzi prezesa Glapińskiego złoty osłabił się. Euro skoczyło z 4,60 do 4,62, a dolar z 3,98 na 4.
W październiku inflacja wyniosła 6,8 proc. i było to sporo powyżej prognoz ekonomistów. Eksperci spodziewają się, że w kolejnych miesiącach ceny będą dalej rosły, a najwyższego odczytu możemy spodziewać się w styczniu. Wskaźnik może przekroczyć "ósemkę".
Żywność i napoje bezalkoholowe są droższe o 4,9 proc. niż w zeszłym roku. W porównaniu do września te towary podrożały o 0,5 proc.
Droższa jest także energia - o 10,2 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem. Od podrożała o 3 proc.
Na inflację spory wpływ mają także paliwa, która są o 33,9 proc. wyższe niż rok temu. W ciągu miesiąca podrożały one o 3,1 proc.
Inflacja martwi Polaków. W ostatnim sondażu United Surveys dla RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej", ponad 90 proc. zauważa wpływ rosnących towarów i usług na budżety własnych gospodarstw. Najbardziej Polacy odczuwają wzrosty cen żywności. Taką odpowiedź wybrało 74,5 proc. ankietowanych.
To kolejna, dość niezrozumiała komunikacja ze strony Adama Glapińskiego. "Gołębie" wypowiedzi nie sprzyjają zaostrzaniu polityki pieniężnej, co robi NBP. Rynek bowiem nie wie, czego się do końca spodziewać w najbliższych miesiącach. Prezes NBP woli jednak chwalić się "zaskakiwaniem" rynku.
W komunikacji nie pomaga także dział odpowiedzialny za media społecznościowe Narodowego Banku Polskiego. W dniach przed posiedzeniem RPP na koncie twitterowym Biura Prasowego NBP pojawiła się seria wpisów broniących polityki Glapińskiego. Jeden z wpisów był jednak kontrowersyjny, bo dotyczył zeszłorocznej interwencji walutowej w celu osłabienia złotego.