Największy australijski dom publiczny chce wypuścić akcje, by stworzyć największe w świecie notowane na giełdzie imperium seksu. Seks dobrze się sprzedaje. Branża dla dorosłych jest popularna i zyskowna, sądzimy, iż możliwości są tu nieograniczone" - uważa jeden z szefów Daily Planet. Prostytucja jest legalna w niektórych stanach Australii, choć z pewnymi ograniczeniami.
Firma kusi potencjalnych inwestorów. Doradza, aby spojrzeli na Daily Planet jak na 5-gwiazdkowy hotel zawsze z kompletem gości,
zarabiający na wynajmie pokoi (120 dolarów australijskich za godzinę od gościa. 1 dolar australijski = 2,24 zł).
Daily Planet ma oprócz baru 18 pokoi "tematycznych", noszących takie nazwy, jak Wenus czy Xanadu (legendarne miasto w środkowej Azji, domniemana stolica Kubilaja, wnuka Czyngis-chana). Jest też Pokój Rzymski, ozdobiony marmurowymi kolumnami.
Za pieniądze ze sprzedaży udziałów jeszcze przed wejściem na giełdę firma chce spłacić długi, kupić lub otworzyć dom publiczny w Sydney, kupić dwa duże kluby nocne, uruchomić lub przejąć produkcję seksownej bielizny, erotyczne strony w internecie i produkcję pornograficznych kaset wideo. Potem - za 6-12 miesięcy - zamierza wypuścić akcje na giełdzie na sumę 50 mln dolarów australijskich.
Jeśli plany Daily Planet się powiodą, będzie to pierwszy w świecie domem uciech notowany na giełdzie. Dołączy tam do kilku firm branży seksualnej, takich jak niemiecka sieć sex shopów Beate Uhse AG.
19:20