58 dolarów i kilkadziesiąt centów – już tylko tyle kosztuje baryłka ropy naftowej. Na amerykańskich stacjach paliw nie było tak tanio od ponad półtora roku. W Polsce pewnie byłoby podobnie, gdyby nie rosnący w siłę dolar. Mimo to, dziś na 60 litrach płacimy ok. 60 zł mniej niż ostatnio – wyliczył „Puls Biznesu”.
Od szczytu w czerwcu średnia cena galona benzyny spadła na amerykańskich stacjach paliw o ponad 40 proc. Za ok. 4 litry benzyny Amerykanie płacili średnio najwięcej w tym roku 4,12 USD. Na początku listopada galon paliwa kosztował już „tylko” 2,39 USD. Tym samym był najtańszy od ponad półtora roku!
Niestety, w Polsce ceny paliw stopniały średnio o ok. 20 proc. od czerwcowego szczytu. Kierowcy co prawda odczuwają ulgę, ale pewnie na stacjach byłoby o wiele taniej, gdyby nie umacniający się dolar wobec krajowej waluty. Jeszcze niedawno za litr typowej 95 trzeba było zapłacić nawet powyżej 4,7 zł.
Na początku listopada, na niektórych stacjach jest już prawie 1 zł taniej. Zatankowanie 60-litrowego zbiornika kosztuje dziś prawie 60 zł mniej niż w czerwcu. Wiele zawdzięczamy ogólnemu spowolnieniu gospodarczemu na świecie. Pewnie gdyby baryłka ropy naftowej wzrosła do 200 USD, ceny litra benzyny i oleju napędowego skoczyłyby zapewne nawet do ok. 6 zł. Na razie jest najtańsza od prawie 2 lat i kosztuje na Nymex już mniej niż 60 USD.