Firmy do zwolnień grupowych wytypowały w tym roku już 47 tys. pracowników - wynika z informacji zebranych przez "Gazetę Wyborczą". Ale na tym nie koniec, kolejna fala redukcji może ruszyć jesienią.
W całym zeszłym roku do zwolnień wskazano 63 tys. osób, z czego firmy faktycznie zwolniły 35 tys. pracowników. W tym roku pracę w ramach zwolnień grupowych straciło już 17 tys. ludzi.
Skala zwolnień w tym roku będzie znacznie wyższa niż w zeszłym - przyznaje w rozmowie z dziennikarzami prof. Witold Orłowski z rządowej Rady Gospodarczej. Jego zdaniem najgorsze czeka nas po wakacjach. Bezrobocie jesienią będzie wzrastać, a w styczniu może osiągnąć nawet 14 procent.
Gazeta podaje liczne przykłady instytucji, w których będą największe zwolnienia. Na przykład PZU wyrzuci z pracy 376 osób w całym kraju, 579 pracowników dostanie nową umowę o pracę. To część planu restrukturyzacji firmy. Od 2009 pracę w PZU straciło już 3,6 tys. ludzi z zaplanowanych 4 tysięcy. PZU zwalnia, choć wyniki finansowe ma doskonałe. Tylko w ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku ubezpieczyciel zarobił na czysto 823 mln złotych.
Narzekać na zyski nie mogą też właściciele działających w Polsce banków. Mimo to również zwalniają pracowników. Tłumaczą, że szykują się na nadciągające spowolnienie gospodarcze.
Etaty tnie też trawiona problemami budowlanka. Ale cięcia nie ominą również mediów i telekomunikacji. Presspublica (wydawca "Rzeczpospolitej") redukuje zatrudnienie o 100 osób, Agora (wydawca "Gazety Wyborczej") o 250, a TVN o 70 pracowników. W Krakowie TP Emitel chce zwolnić 135 ludzi, Aster - 85, a Netia w całym kraju - 121. Ruch zgłosił w urzędzie 496 etatów do likwidacji.
Sieć handlowa Tesco zgłosiła już plany zwolnienia prawie 1000 osób. Interchem, nowy właściciel sieci drogerii "Natura", zmieni umowy 1,8 tys. pracowników. Hutniczy potentat ArcelorMittal Poland pożegnał się już 900 osobami.