Warszawskie okienko życia dla zwierząt znów przyjmuje czworonogi potrzebujące nowych właścicieli. W weekend nowy dom znalazła blisko setka zwierząt. To "odkorkowało" schronisko.

Zorganizowane przez warszawską Straż dla Zwierząt miejsce, gdzie miały trafiać zwierzęta przeznaczone do adopcji, już po tygodniu działania trzeba było zamknąć. Sześćdziesiąt umieszczonych w budce przy ul. Wolskiej psów i kotów zablokowało działalność schroniska, w którym zwierzęta oczekiwały na przyjęcie przez chętnych. Przez kilka dni przyjmowano tylko zgłoszenia telefoniczne; kiedy w schronisku zwalniało się miejsce, wolontariusze informowali o tym chętnych do oddania swojego zwierzęcia.

Dziś znów wymagające opieki zwierzę można zostawić w specjalnej budce Straży dla Zwierząt. Kolejka zwierząt, którymi dotychczasowi właściciele nie mogą się już zajmować, została rozładowana dzięki weekendowej akcji adopcyjnej. W ciągu tylko dwóch dni nowych właścicieli znalazło ponad dwadzieścia umieszczonych w okienku psów i kotów. Dzięki akcji promującej działalność okienka przyjechali po nie także ludzie z innych miast, m.in. Krakowa, Rzeszowa i Białegostoku.

Nowych właścicieli znalazła już niemal setka z blisko 150 psów i kotów, jakie trafiły tu w ciągu niespełna dwóch tygodni. Część zwierzaków, zwłaszcza w pierwszych dniach działania okienka, właściciele wręcz tu podrzucali w haniebny sposób. Jest grupa ludzi, którzy uciekają z piskiem opon. Zachowują się tak, jakby coś ukradli albo mieli coś na sumieniu - mówi rzecznik Straży dla Zwierząt Tom Justyniarski. Zajmujący się zwierzętami wolontariusze znacznie częściej spotykają się z prawdziwymi dramatami - do adopcji oddawane są najczęściej zwierzęta, którymi właściciele nie mogą się już zajmować z powodu swoich chorób, podeszłego wieku, bądź trudnych warunków domowych.

Pani oddała swojego 10-letniego kota, płacząc - wspomina szczególnie poruszającą historię autorki powyższego listu jedna z wolontariuszek opiekujących się zwierzętami - Nic nie mogła mówić, ponieważ miała wyciętą krtań, bo ma raka krtani. Mówiła, że niedługo może umrzeć, więc chce znaleźć kotu dobry dom. Przyniosła go tutaj, bo wierzy, że my w tym pomożemy.

Czasem od złożenia zwierzaka w budce do jego adopcji mija tylko kilka godzin. Zwierzęta badane są przez weterynarzy, sprawdzane są ich szczepienia ochronne. Zajmujący się adopcjami opiekunowie zwierząt starają się też upewnić, czy nowi właściciele nadają się do opieki.

Działanie okienka życia dla zwierząt nabiera rozmachu. Zdarzyły się już nawet przypadki, kiedy służyło jako miejsce, gdzie właściciele odnajdowali swoje zagubione czworonogi. Chcemy "zaokienkować" całą Polskę - zapowiada rzecznik Straży dla Zwierząt.