Marsjańska sonda Fobos-Grunt mogła paść ofiarą "obcej ingerencji" - zasugerował dyrektor rosyjskiej agencji kosmicznej w wywiadzie dla dziennika "Izwiestija". Nad pojazdem kosmicznym stracono kontrolę wkrótce po jego starcie. Choć brzmi to jak zapowiedź filmu "Marsjanie atakują", Władimir Popowkin nie miał na myśli inwazji kosmitów. Chodziło mu prawdopodobnie o Amerykanów.
Szef rosyjskiej agencji kosmicznej skomentował w wywiadzie, cytowanym przez "New York Times", utratę kontaktu z rosyjską sondą. Dzisiaj nie jest jasne, dlaczego nie udało się uruchomić silnika Fobos-Grunt. Niezrozumiałe są także częste zakłócenia w funkcjonowaniu naszych aparatów w tym czasie, gdy przelatują nad odwrotną niż rosyjska stroną Ziemi - tam, gdzie nie widzimy aparatu i nie odbieramy od niego danych telemetrycznych. Nie chcę nikogo obwiniać, ale dzisiaj istnieją bardzo potężne środki oddziaływania na aparaty kosmiczne i nie należy wykluczać możliwości ich użycia - powiedział dziennikowi "Izwiestija" szef Federalnej Agencji Kosmicznej Władimir Popowkin.
Jak podkreśla "NYT", Popowkin nie wymienił tu konkretnie Stanów Zjednoczonych, ale jego wypowiedź najwyraźniej odnosiła się do Amerykanów.
13-tonowa sonda wystartowała 8 listopada zeszłego roku. Miała przetransportować na Ziemię próbki gruntu z Fobosa, jednego z dwóch marsjańskich satelitów. Zdaniem naukowców, mogły one wyjaśnić wiele tajemnic dotyczących pochodzenia Czerwonej Planety i całego Układu Słonecznego. Próbki miał pobrać "Chomik", urządzenie skonstruowane przez polskich naukowców. Z pojazdem kosmicznym utracono jednak kontakt. W najbliższy weekend wejdzie w gęste warstwy atmosfery i się rozpadnie.