Kanadyjscy więźniowie nie mają łatwego życia. Skarżą się na przykład na za zimne lody, za gorące żarówki czy niewłaściwych rozmiarów ziemniaki w stołówkach. Zgodnie z prawem, zażalenia te muszą być rozpatrywane tak samo jak poważne skargi. Może się to jednak zmienić, bo w przygotowaniu są już nowe, rozsądniejsze, przepisy.
Od kilku tygodni kanadyjscy parlamentarzyści wysłuchują relacji o dziwnych zażaleniach niedużej, bo 20-osobowej grupki więźniów, którzy są odpowiedzialni za - uwaga! - 18 procent wszystkich skarg kierowanych do władz penitencjarnych. Jak relacjonował dziennik "The National Post", szef kanadyjskiego więziennictwa Don Head opowiedział w ostatnim tygodniu parlamentarzystom o skargach na zbyt zimne lody, za zimne mleko, zbyt gorące żarówki, niewłaściwych rozmiarów ziemniaki i "za małe" jajka podawane w stołówkach. W tym ostatnim przypadku skarżącemu się więźniowi odpowiedziano, że kury znoszą jajka różnej wielkości.
Śmieszne? Nie do końca. Obowiązujące procedury nakazują bowiem, by skargi - niezależnie od tego, w jakim stopniu są związane z rzeczywistymi problemami więźniów - rozpatrywać według jednolitych formalnych zasad. A niezadowolony z pierwszej odpowiedzi więzień może zwrócić się dodatkowo do trzech dalszych instancji.
Dlatego też powstał projekt zmian w prawie, w którym pojawiła się propozycja, by więźniów-pieniaczy kwalifikować jako "notorycznie/uporczywie skarżących się" i stosować wobec nich wyższe wymogi udowodnienia swoich racji. Portal Vancouversun.com wyjaśniał, że według projektu więźniowie o nadmiernie zaawansowanym poczuciu humoru przy pisaniu skarg będą najpierw otrzymywać pisemne ostrzeżenie. Ale będą też mieli możliwość oficjalnego zaprotestowania przeciw ocenie ich postępowania.
Parlamentarzyści muszą jednak, zanim nowe przepisy wejdą w życie, rozwiązać problem merytorycznego oceniania skarg jako rzeczywiście stanowiących nadużycie.