"Zwolennicy PO będą płacić za energię nawet o 100 proc. więcej. Niech PO mnie pozwie, jeżeli mówię nieprawdę" - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM Zbigniew Ziobro. "Tusk podpisał pakiet klimatyczny, od 2013 ceny energii będą gwałtownie rosły. Gdyby wyborcy PO zdali sobie z tego sprawę, Tusk przegrałby z kretesem" - dodaje.
Konrad Piasecki: W warszawskim sondażu jak w ostatnich wyborach - 2:1 dla Platformy. Przy całej rezerwie PiS-u dla sondaży, nie myśli pan, że kroi się kolejna porażka pańskiej partii?
Zbigniew Ziobro: W dużych miastach Prawo i Sprawiedliwość ostatnio nie było liderem, natomiast z tego, co się orientuję, to te sondaże idą bardzo mocno do góry, również w Warszawie.
Ale póki co nie ma takiego sondażu, w którym PiS by wygrywało.
Póki co są sondaże, w których PiS jest już prawie "głowa w głowę" z Platformą Obywatelską w tym peletonie przed metą.
Nie jest tak, że będzie kolejna porażka i konieczność rozliczenia wyniku i konieczność rozliczenia sztabu?
Panie redaktorze, wszystko wskazuje na to, że jest realna szansa na sukces i na zwycięstwo.
Czyli wygracie te wybory.
Uważam, że są ku temu wszelkie podstawy, by tak uważać.
Wygracie i będziecie rządzić i są podstawy ku temu, by widzieć PiS u władzy po tych wyborach.
Są podstawy ku temu, by polski rząd wreszcie zaczął działać profesjonalnie, by inwestorzy nie uciekali z Polski, ale znowu zaczęli do nas masowo przyjeżdżać i zostawiać tutaj pieniądze, co działo się za czasów, gdy rządził PiS, a przestało się dziać za czasów, kiedy rządzi Platforma Obywatelska, choć Polska jest "zieloną wyspą". Nie wiem, czy pan wie, ale Polska za naszych czasów była liderem inwestycji zagranicznych, a teraz jest na szarym końcu.
Jakoś mało słyszę takich argumentów w kampanii Prawa i Sprawiedliwości. Widzę piękne kobiety na plakatach... Nie, żebym miał coś przeciwko pięknym kobietom, tylko dziwna trochę ta kampania.
Myślę, że my Polacy możemy być dumni z pięknych kobiet. Zawsze doceniam urodę Polek. Myślę, że są naprawdę wspaniałe i piękne.
Chociaż na plakatach raczej brunetki, a pan raczej w blondynkach gustuje.
Nie, nie. Ja doceniam piękno Polek, niezależnie od koloru włosów, chociaż moja małżonka - czyli tam, gdzie serce zdecydowało - jest blondynką. To prawda.
Załóżmy taki scenariusz, że PiS wygrywa wybory i rządzi. Z kim?
O tym oczywiście będzie decydować wynik wyborów. Natomiast proszę pamiętać o tym, że poszczególne partie będą się też zastanawiać. W zależności od tego, jak się policzą, jaka będzie ta liczba szabel. Jest Polskie Stronnictwo Ludowe, które przecież należy do formacji szukających zawsze najbardziej sensownych i racjonalnych rozwiązań. Pod znakiem zapytania jest perspektywa stabilności Platformy, bo przecież są tam coraz większe napięcia. Jeśli Platforma przegra wybory, to kto wie. Znajdą się może tacy, którzy zechcą znaleźć perspektywę koalicji z Prawem i Sprawiedliwością.
A gdyby po wyborach przyszło Prawu i Sprawiedliwości rządzić, pan jest gotowy wrócić z Brukseli i Strasburga do rządu Jarosława Kaczyńskiego?
To wszystko zależy.
Zależy, ale Jarosław Kaczyński już mówi, że widzi Zbigniewa Ziobro w swoim rządzie.
Zawsze wrócę do Polski bez chwili wahania, kiedy miałbym w perspektywie mieć wpływ na funkcjonowanie polskiej prokuratury.
Czyli Zbigniew Ziobro ministrem sprawiedliwości po wyborach to jest realny scenariusz.
To jeszcze Prokuratorem Generalnym, jeśli pan redaktor mi taką propozycję składa.
To musielibyście połączyć stanowiska.
A to chcemy tak wygrać, żeby móc zmieniać Polskę na lepsze.
I wtedy pan jest gotów wrócić.
Oczywiście, uważam, że przywrócenie wiary w wymiar sprawiedliwości i bezpieczeństwo w Polsce, to jest wielkie zadanie, które warto dokończyć. Zostało ono przerwane i niestety w Polsce znowu dzieje się niedobrze, jeśli chodzi o bezpieczeństwo Polaków i funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Jest wiele smutnych informacji na ten temat. Moglibyśmy o tym długo mówić.
Czy patrząc na kampanię PiS-u widzi pan błędy i moralne zaniechania?
Wie pan, każdy, kto działa, podejmuje mądre decyzje, a czasami zdarzają się błędy. Myślę, że czas na to, aby dokonywać jakichś ocen i analiz, zawsze przychodzi.
Nie, może dziś jest czas, żeby tę kampanię nieco przestawić?
Przede wszystkim dziś musimy robić wszystko razem aby wynik był jak najlepszy i aby Prawo i Sprawiedliwość zwyciężyło te wybory.
"Błędem w czasie kampanii wyborczej i moralnym zaniechaniem było to, że daliśmy sobie wmówić, iż sprawy Smoleńska nie można poruszać, jeżeli publiczne podnoszenie będzie dowodem nieodpowiedzialności". Pamięta pan te słowa?
Tak, pamiętam.
To pańskie słowa z sierpnia 2010 roku.
Proszę sobie jednak przypomnieć, że one padły wtedy, kiedy kampania wyborcza działa się w tragicznym momencie, kiedy ogromne emocje Polaków były związane i przeżywane...
Ale one cały czas istnieją.
Nie, tego proszę już nie porównywać.
Czyli dzisiaj już nie ma emocji smoleńskich? Dzisiaj Smoleńsk nie powinien być tematem kampanii wyborczej.
Smoleńsk jest jedną ze spraw ważnych dla Polaków i Polacy powinni mieć informację, co przyszły rząd chciałby zrobić we wszystkich ważnych dla nich sprawach. Przykładowo, co przyszły rząd chce zrobić w sprawie, że Donald Tusk podpisał pakiet klimatyczny i w związku z którym od 2013 roku będą gwałtownie rosły ceny energii.
Ale my mówimy teraz o Smoleńsku i o tym, co rząd powinien zrobić w sprawie Smoleńska, a nie o tym, co rząd zrobi w sprawie pakietu klimatycznego.
Gdyby warszawscy wyborcy Platformy zdali sobie sprawę z tego, że od 2013 roku za sprawą jednego podpisu Donalda Tuska, ceny energii będą gwałtownie rosły i będą płacić o 50 a nawet 100 proc. Niech mnie Platforma Obywatelska pozwie do sądu jeśli mówię nieprawdę.
A co z tym Smoleńskiem?
Donald Tusk zrobił to, że zwolennicy i wyborcy Platformy będą płacić o 100 proc. więcej za energię.
To znaczy, że powinno się mówić o pakiecie klimatycznym. Czy powinno się mówić w tej kampanii wyborczej o Smoleńsku?
Nie wiem czy wówczas Platforma rzeczywiście wygrałaby w Warszawie. Myślę, że Donald Tusk przegrałby z kretesem, gdyby to dotarło do świadomości wyborców Platformy. O każdej sprawie powinno się jednak mówić.
A wczoraj słyszeliśmy Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział "nie będziemy pokazywać raportu smoleńskiego przed wyborami, bo to nie jest temat na kampanię wyborczą".
Wczoraj byłem w Strasburgu, więc trudno mi to komentować.
Ale coś takiego powiedział. Usłyszał pan przed chwilą tę wypowiedź.
Jeśli pan relacjonuje tutaj stanowisko prezesa Jarosława Kaczyńskiego, to powiem, że być może w tym momencie Prawo i Sprawiedliwość jest bardzo konsekwentne jeżeli chodzi o chęć wyjaśnienia sprawy katastrofy smoleńskiej. W tym momencie są jednak również inne kwestie wymagające mocnego podkreślenia.
Widzę oczyma wyobraźni Zbigniewa Ziobrę, który mówi po wyborach: "sztab wyborczy popełnił błędy. Ta kampania była zbyt cool and jazzy", bo taka ma być kampania PiS-u.
Panie redaktorze, zaleciłbym mniej wyobraźni, a więcej konkretów.
Konkretem jest pańskie zachowanie po poprzedniej kampanii, która była właśnie taka "cool and jazzy", po czym pan ją doszczętnie skrytykował.
Ja widzę natomiast wspaniałych ludzi na listach Prawa i Sprawiedliwości, np. profesora Oriona-Jędryska, który kandyduje z 14. miejsca we Wrocławiu i ten człowiek, można tak powiedzieć, jest odkrywcą gazu łupkowego w Polsce. My chcemy mieć w parlamencie wybitnych ekspertów, którzy będą wykorzystywać szanse.
Widzę, że na temat Smoleńska bardzo nie chce pan mówić. Zapytam więc pana na koniec, czy wytoczy pan Tuskowi proces za te słowa na temat europarlamentu i pańskich kolegów w nim?
Ja myślę, że kampania Prawa i Sprawiedliwości jest prowadzona z wielką dynamiką i wierzę, że przyniesie sukces wbrew takim pesymistycznym scenariuszom, które pan redaktor przedstawia. Trzymam za to kciuki i staram się mocno pracować w tej kampanii i brać w tym sensie także za tę pracę odpowiedzialność.
A co do procesu?
Mecenas Andrzej Romanek został przeze mnie upełnomocniony i to on podejmie decyzję.
Naprawdę oddaje pan adwokatowi w ręce takie ważne decyzje?
Wspaniałemu człowiekowi, który również kandyduje do parlamentu z Nowego Sącza, więc niech to on podejmuje decyzje. To są już jego kompetencje i uważam, że Donald Tusk swoją wypowiedzią zaszkodził bardziej jemu niż mnie, mówiąc rzeczy nieprawdziwe. Mówiąc rzeczy, że w europarlamencie są Polacy, którzy mogą nie chcieć bronić naszych interesów w Holandii.
Ale pan cały czas nie zdecydował, czy będzie proces.
Ja wczoraj przepraszałem w europarlamencie za wypowiedź ministra Rostowskiego. Za to powinien też przeprosić Donald Tusk.