"Dziwią mnie głosy tych, którzy oczekiwali nowego otwarcia. Najważniejsze by do końca prezydencji nie robić zamieszania. Będę ministrem rolnictwa przynajmniej do końca roku" - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM Marek Sawicki. "Dopiero po 15 grudnia premier zaproponuje nowe rozwiązania. Dziś odbieram telefony od ministrów rolnictwa unii, którzy mówią: Och jak dobrze, będzie spokój do końca prezydencji" - dodaje Sawicki.
Konrad Piasecki: Marek Sawicki, dzień dobry!
Marek Sawicki: Dzień dobry.
Minister rolnictwa przynajmniej do końca roku?
Pewnie tak. Tak premier zapowiedział.
Wierzy pan w realizację tej zapowiedzi premiera?
Tak, wierzę w tę zapowiedź, bo ona ma głębokie uzasadnienie. Dziwią mnie niektóre głosy posłów opozycji, ale także wewnątrz Platformy, że oczekiwali od razu nowego otwarcia. Wyborcy potwierdzili jednak, że koalicja PO - PSL sprawdziła się...
Tylko dlaczego o tym wszystkim premier i PSL nie mówili w kampanii wyborczej?
Ja myślę, że premiera bardzo o to nie pytano. Premier mówił, że będzie zmieniał ministrów..,
Mówił, że rząd będzie zmieniał, kształt rządu, strukturę, a tu nagle się okazało, że wszystko trzeba zmienić, żeby nic nie zmieniać.
Nie, z pewnością będzie zmieniał, natomiast zasadne jest, by na tej połówce prezydencji nie robić wielkiego zamieszania. Sam miałem w ciągu tych dwóch dni kilka telefonów od ministrów rolnictwa w Europie kilka telefonów z gratulacjami i takim "och jak dobrze, bo będzie spokój do końca prezydencji".
I uważa pan, że premier zaproponuje za kilkanaście dni dokładnie ten sam skład rządu jak dzisiaj?
Funkcjonuję w polityce już 18 lat, więc mnie nic nie jest w stanie zdziwić. Premier zapowiedział powtórzenie tego rządu, ale myślę że nie w 100 procentach, ale w 80 procentach ministrowie zaproponowani do nowego zaprzysiężenia będą ci sami.
Ale wiecie kto wypadnie?
Trudno mi spekulować. Sam jestem oceniany, wiec jakbym zaczął oceniać koleżanki i kolegów wyglądałbym śmiesznie.
Ale uważa pan, że to jest propozycja serio? To nie jest moszczenie sobie pozycji na rokowania międzypartyjne i wewnątrzpartyjne?
To jest propozycja szczera, bo to kwestia dwóch miesięcy. Natomiast po 15 grudnia, bo wtedy odbywa się w Brukseli większość rad, do Nowego Roku pewnie pan premier zaproponuje nowe rozwiązanie.
Zostanie pan w rządzie po tej rekonstrukcji?
Tego nie wiem. To będzie zależało od dwóch osób - premiera Donalda Tuska i prezesa partii Waldemara Pawlaka.
Ale rozumiem, że cały czas chcecie być w koalicji?
Jasno zostało to potwierdzone na spotkaniu premierów tuż po wyborach.
I uważacie, że rozszerzanie o trzeciego partnera nie ma sensu?
Nie ma takiej potrzeby. Pamiętamy niedawną koalicję z trzema partnerami. Dla partnerów ona nie zakończyła się najlepiej, ale również dla tego, który rozdawał. Jak widać kolejne wybory przegrał.
A co konkretnie oznacza PSL-owskie oczekiwanie "lekkiego przesunięcia na naszą korzyść"?
Nie wiem kto o tym mówił. Nie bardzo rozumiem co oznacza "lekkie przesunięcie na naszą korzyść". Z pewnością trzeba po partnersku porozmawiać, zastanowić się, czy obecna struktura rządu pasuje do państwa. Jak wiemy mocno zmieniły się struktury samorządowe i gospodarcze, a struktura administracyjna pozostała bez zmian.
To karty na stół. Jakimi resortami PSL jest zainteresowane w nowym rozdaniu?
Nie mówimy o tym głośno i publicznie. To będzie przedmiotem rozmowy. Czas, żeby liderzy sobie to powiedzieli. Premier Pawlak mówił, że obecny poziom obecności PSL w rządzie czyli trzy ministerstwa: praca, gospodarka, rolnictwo są w obszarze naszego zainteresowania. Jeśli następowałaby zmiana konfiguracji i wewnętrznego układu działów w ministerstwach, wtedy będziemy o tym rozmawiać.
Ale jeśli transport zostanie wydzielony z infrastruktury, to tam Piechocińskiego byście posłali?
Panie redaktorze, nie będziemy w ogóle mówić o personaliach, bo to jest odwrócenie kota ogonem. Najpierw trzeba mówić o zadaniach, o realizacji tych zadań, a dopiero później dopasować osoby do ich wykonywania.
No to teraz powróćmy do przeszłości i rozstrzygnijmy pewien zakład sprzed pół roku.
A właśnie. "Będzie to wynik nie gorszy niż Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W tej na wybory parlamentarnie powyżej dziesięciu będzie".
"Możemy założyć, że SLD nie przeskoczycie. Zakładamy się o kilogram truskawek w takim razie".
"O kilogram cukru".
"Zakład stoi". Słowo się rzekło, cukier jest, torebka jest, składam w pańskie ręce.
Dziękuję bardzo. Tylko tak połowicznie wygrany...
Tylko przyzna pan, że osiem procent to jednak nie jest wielki sukces PSL-u?
Tak, połowicznie wygrany, bo rzeczywiście ja spodziewałem się powyżej dziesięciu procent, ale pewnie jeszcze to nie czas, jeszcze trzeba będzie sporo na to popracować.
A o wyniku naszego zakładu zadecydowało ledwie dwanaście setnych procent.
Ale jednak okazałem się lepszym wizjonerem od pana, zresztą było widać wyraźnie już w wyborach samorządowych, że PSL jest silniejsze od SLD.
Tylko że tam dostaliście szesnaście, w zeszłych wyborach parlamentarnych dziewięć, a tym razem osiem z malutkimi plusikami
Panie redaktorze, w wyborach samorządowych poprawiliśmy w ciągu czterech lat z trzynastu na szesnaście, tu pół procenta straciliśmy, ale mam nadzieję, że za cztery lata odzyskamy.
A ta słabość ostatnich dni kampanii, czy w ogóle wyniku - to jest wina prezesa, wina słabej kampanii?
Panie redaktorze, myślę, że wszystkie partie straciły. O ile dobrze liczę, to Platforma Obywatelska straciła ponad milion wyborców, PiS około dziewięćset tysięcy, SLD ponad pół miliona, u nas ubytek jest koło dwustu tysięcy, więc stosunkowo i tak niewielki. Ale jednak i tutaj ze względu na frekwencję...
Skąd się wziął?
Trudno powiedzieć. Trzeba to będzie jeszcze raz przeanalizować, bo atmosfera w trakcie kampanii, w trakcie spotkań otwartych była rzeczywiście bardzo dobra, bardzo przyjazna i jeszcze raz potwierdzam - liczyłem na powyżej dziesięć procent, na wynik dwucyfrowy, więc być może w ostatniej frazie trzeba było jeszcze troszkę poprowadzić tę kampanię bardziej dynamicznie.
Pan wie, że dzisiaj Platforma albo z Palikotem, albo z SLD może was doskonale w tym Sejmie obchodzić i omijać?
Tak, ma do tego pełne prawo, ale my nie będziemy w koalicji tylko dla bycia. Jeśli się umówimy na określone działania i określony program, to będziemy go wspólnie realizowali, a jeśli zacznie się, że tak powiem, przegłosowywanie projektów wbrew partnerom koalicyjnym, to przecież nie ma obowiązku bycia w koalicji.
Czyli zakładacie taką koalicyjną nielojalność...
Zdajemy sobie sprawę, że jeśli się na coś umawiamy, dotrzymujemy słowa i to musi być wzajemne. Jeśli nie będzie dotrzymywania słowa, to przecież dzisiaj Platforma rzeczywiście ma komfort wyboru.
Czyli romanse z Palikotem i SLD będziecie traktowali jak zdradę, a zdrada oznacza koniec małżeństwa?
Nie, myślę, że romanse są dozwolone, natomiast one mają swoje granice.
A gdzie granica tych romansów Platformy?
Zakreślone w porozumieniu, które wspólnie podpiszemy, progi będą bardzo mocno przestrzegane.
Nie przestrzeganie tych progów - koniec koalicji?
Z pewnością tak, no bo przecież nie będzie można prowadzić koalicji w warunkach, kiedy ewentualnie partner zechce nas przegłosowywać.
Gdyby na przykład Platforma z SLD albo Palikotem przegłosowała składkę zdrowotną rolników?
Ale składkę zdrowotną i tak musimy przegłosować, panie redaktorze.
Ale wbrew PSL-owi.
Jesteśmy w trakcie jej przygotowywania. Powiem szczerze, że nie widzimy tutaj żadnych problemów, jeśli chodzi o przygotowanie projektu. Pan płaci ze swoich dochodów 1,25 na składkę zdrowotną. Rolnik też z pewnością z chęcią taką składkę położy i tyle.