„Nie można mówić, że się ktokolwiek kogokolwiek przestraszył. Widziałem u związkowców chęć znalezienia drogi naprawczej” – mówi o porozumieniu z górnikami minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz w Kontrwywiadzie RMF FM. „Intensywne rozmowy w Katowicach były trudne dla jednej i drugiej strony” – ocenia. Miliard złotych dla górników z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych? Według ministra pracy te pieniądze nie przepadną, bo będą zwrócone z prywatyzacji. „Gdyby upadła Kompania Węglowa, to ten miliard złotych poszedłby na zobowiązania wobec pracowników. Wtedy strata dla pracodawców byłaby większa” – komentuje gość RMF FM. Zdaniem Kosiniaka-Kamysza w negocjacjach z górnikami nie chodziło o to, żeby kogoś przechytrzyć, tylko o ratowanie miejsc pracy. „Wszyscy mówili, oprócz opozycji, że górnictwo trzeba naprawiać i restrukturyzować. Zmiany na rynkach światowych, które zachodziły, spowodowały, że intensywność działań musi być bardzo szybka” – dodaje.
Konrad Piasecki: Ma pan odwagę przyznać, że z górnikami to nie udało się wam wygrać?
Władysław Kosiniak-Kamysz: Z górnikami, ze związkowcami osiągnęliśmy dobre porozumienie, które...
Dobre porozumienie, ale nie zwycięskie dla rządu.
...które gwarantuje naprawę systemu górnictwa, Kompanii Węglowej. Nie mówimy o zwycięzcach i pokonanych, bo to nie jest wojna, a związkowcy nie są przeciwnikami, tylko są partnerami.
Wojny to było blisko. To, co działo się na ulicach śląskich miast, i to, co działo się w projektach związkowców - to wojna była.
Ja widziałem u tych związkowców, z którymi debatowaliśmy, chęć znalezienia wspólnej drogi naprawczej dla Kompanii Węglowej, której groziło widmo upadłości, likwidacji, utraty 50 tysięcy miejsc pracy lub nawet więcej, bo w firmach powiązanych.
Związkowcy mówią: "Nie daliśmy się zrobić w ciula". Będzie pan przekonywał, że się jednak dali?
Nie. W negocjacjach i dochodzeniu do wspólnej drogi nie chodzi o to, żeby ktoś kogoś przechytrzył. I tutaj nikt nie ma takiego podejścia do tej sprawy. Chodzi o to, żeby znaleźć wspólne rozwiązanie - i to się udało. To jest na pewno wartość.
Politycy i ekonomiści mówili: "Trzeba zamykać kopalnie" - nie zamykacie. Mówili: "Trzeba zwalniać ludzi" - nie zwalniacie. A w dodatku jeszcze pokazaliście związkowcom, że jak twardo postawią sprawę i twardo postawią się rządowi, to są w stanie wywalczyć wiele.
Wszyscy mówili - oprócz opozycji, do tego zaraz przejdziemy - że trzeba naprawiać i restrukturyzować. I tutaj jest zgoda i związków, i rządu - idziemy w proces naprawczy. Opozycja nie chciała przyjąć ustawy, która jest dzisiaj procedowana w Senacie i za chwilę będzie przekazana do pana prezydenta - a ona daje szanse na przeprowadzenie tych zmian. Opozycja była tej ustawie przeciwna. O tej ustawie jest również zapisane w porozumieniu, że trzeba ją zmienić.
Ale przyzna pan, że dodaliście związkom wiatru w żagle.
Doszliśmy do porozumienia i porozumienie jest wartością. Jeżeli możemy mówić o sposobie dochodzenia do naprawiania - jeżeli to się dzieje w porozumieniu, to jest to dużo lepsze dla ludzi i dużo lepsze do przeprowadzenia.
Z ręką na sercu: przyzna pan, że przestraszyliście się groźby protestów, strajków i paraliżu kraju.
Panie redaktorze, pamięta pan wielką demonstrację Solidarności, kilkudniową, tutaj w Warszawie we wrześniu 2013 roku?
Pamiętam.
Ona była przeciwko ustawie o elastycznym czasie pracy - którą też resort pracy proponował. I czy wycofaliśmy się z zapisów tej ustawy. ..
No ale teraz trochę się wycofaliście.
Nie można mówić, że się ktokolwiek kogokolwiek przestraszył, tylko chciał uratować miejsca pracy i wykonać cel podstawowy, jakim jest ochrona miejsc pracy, bezpieczeństwo energetyczne, wytwarzania i odbiorcy.
Skończyło się tak, że cały ten proces będzie i dłuższy i droższy.
Skończyło się tak, że jest szansa na uratowanie miejsc pracy i na zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego. Czy postawienie sobie celu i osiąganie go w porozumieniu z ludźmi jest czymś złym czy dobrym?
Tylko pytanie, jak się to porozumienie załatwia, bo można było to porozumienie negocjować miesiącami, a nie zacząć wojnę, a potem wywiesić białą flagę.
Tu jest różnie, bo to nie są łatwe negocjacje i mieliśmy bardzo mało czasu. Oczywiście te intensywne rozmowy przez ostatni tydzień w Katowicach, były bardzo trudne. Dla jednej i dla drugiej strony. Ale dobrze, że były.
A to dlaczego mieliście tak mało czasu, gdzie byli szefowie Kompanii Węglowej, wyznaczani przez ministra gospodarki? Gdzie był wiceminister gospodarki? Gdzie był minister gospodarki i wicepremier przez ostatnie miesiące, kiedy było widać, że Kompania Węglowa się sypie?
Gdzie były ceny surowców energetycznych, które spadają od wielu miesięcy...
Od wielu miesięcy, właśnie.
Tylko ta dynamika spadku jest coraz większa. I zmiany na rynkach światowych, które zachodziły, spowodowały, że też intensywność działań, w tym względzie, musi być bardzo szybka.
Panie ministrze, ale powie pan, że w ostatnich miesiącach rządzący państwem i Kompanią Węglową stanęli na wysokości zadania?
No widać, że wczoraj część zarządu, duża, bo cztery osoby, podało się do dymisji, więc wyciągnęli też wnioski z różnych kwestii. I trzeba wprowadzić teraz te zmiany, które uzgodniliśmy, przeprowadzić z jednej strony ustawę i jak najszybciej skierować ją do pana prezydenta, i wdrażać program naprawczy, bo to ratuje miejsca pracy.
A może pan powiedzieć, na mocy jakich przepisów pieniądze dla górników będą pochodzić z funduszu gwarantowanych świadczeń pracowniczych?
Ta zmiana jest zapisana właśnie w tej ustawie...
Górniczej, tak?
O węglu, o górnictwie węgla kamiennego, procedowanej w Senacie w tym momencie.
Ale sam pomysł na fundusz i ustawa o funduszu takiej sytuacji nie przewiduje...
Gdyby upadła Kompania Węglowa, to ten Fundusz Gwarantowany Świadczeń Pracowniczych wypłacałby setki milionów złotych zobowiązań wobec pracowników. A w tej ustawie mamy zagwarantowany zwrot około miliarda - który może być, nie musi być użyty, bo to jest na ten pakiet osłonowy, zależy ile osób z tego skorzysta... Zwrot z prywatyzacji na lata 2016-18 właśnie miliarda, więc finalnie nie ma straty Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Wszyscy eksperci cytowani dzisiaj przez Rzeczpospolitą mówią" "to bez sensu, to bezprawne, to złe rozwiązanie".
W Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych nie będzie straty miliarda, ponieważ będzie ona pokryta wpływami z prywatyzacji. Gdyby upadła kompania...
O ile będą wpływy z prywatyzacji.
A co by powiedzieli przedsiębiorcy, którzy składają się i na ten fundusz, i ja rozumiem, że dbają o ten fundusz i bardzo dobrze, bardzo im za to dziękuję...
Ja też dbam, bo ja się też składam.
Pana pracodawca się składa.
No nie, akurat ja.
Bo to pracodawca odprowadza tę składkę.
Ale jestem własnym pracodawcą.
No to to jest taki stosunek pracy, taki macie w radiu. Miliard złotych będzie zwrócony z prywatyzacji. Jakby upadła kompania, ten miliard złotych by poszedł na zobowiązania wobec pracowników i nie byłby zwrócony z prywatyzacji. Wtedy strata dla pracodawców, którzy odprowadzają składki, byłaby większa.
Panie ministrze, pan by pozwolił frankowiczom się wykrwawiać czy ruszył im na pomoc?
No jest dzisiaj spotkanie komitetu, który prowadzi minister finansów z szefem Narodowego Banku Polskiego, z innymi instytucjami.
Pan na co ich namawia? Czy co im podpowiada?
To ja, powiem szczerze, jako minister pracy oczekuję rekomendacji od ministra finansów, no jest jednak porządek funkcjonowania państwa.
Ale jak pan rozmawia z kolegami z rządu, to czy pojawiają się jakieś pomysły na to, żeby rząd coś w tej sprawie zrobił, takiego formalnego?
Mamy za chwilę posiedzenie Rady Ministrów, myślę że będzie o tym dyskusja i będziemy uważnie wsłuchiwać się w to, co będzie proponował minister finansów, jaka jest jego ocena sytuacji. Po pierwsze dlaczego doszło do takiej zmiany w polityce banku szwajcarskiego, są tutaj różne opinie ekonomistów... Zobaczymy, jaki będzie efekt tych spotkań.
Ale wyobraża pan sobie, że rząd nic w tej sprawie nie zrobi i powie: "Widziały gały co brały" i "Wiedzieliście ludzie, co robiliście"?
Widać, że jest aktywność rządu, żeby z wszystkimi instytucjami finansowymi podjąć ten temat, ale nie potrafię, bo nie chciałbym mówić czegoś za dużo. Tutaj odpowiedzialność leży po stronie finansów.
Czyli na dzisiaj pomysłu Budapesztu w Warszawie nie ma.
Na dzisiaj jest pomysł poważnej analizy sytuacji, rozważenia możliwych scenariuszy, jak dalej będzie się ten kurs utrzymywał, bo tutaj też wszyscy są zainteresowani, jak długotrwała jest to zmiana i wyciągnięcia odpowiednich wniosków.
Czy Polskie Stronnictwo Ludowe nie może sobie znaleźć jakiejś dobrej księgowej?
Myślę, że mamy bardzo dobrą księgową.
Bo co i rusz kolejne kłopoty z rozliczeniami finansowymi i znowu tracicie subwencję budżetową.
To jest oczywiście ta decyzja PKW, od której się odwołaliśmy do Sądu Najwyższego i będziemy czekać na to rozstrzygnięcie. Wynika z tego, że w Polsce ktoś założył sobie konto bez wiedzy władz wojewódzkich, władz krajowych...
Ale innym takie rzeczy się nie przytrafiają!
I karę, którą ponosimy po raz kolejny od PKW jest niewspółmierna do winy.
Czyli PKW was niesprawiedliwie traktuje.
Nie! Pamiętam jak po wyborach samorządowych wiele osób mówiło tak, bo PKW i PSL i dlatego takie dobre wyniki PSL-u, a my od PKW doświadczamy bardzo często trudnych decyzji.
Czyli złośliwie mógłbym powiedzieć, że w czasie wyborów was nagradzają, to potem wyrównują.
Nie no, panie redaktorze, naprawdę. Tamto było nieuprawnione, liczę na rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego.
Czy to cofnięcie pieniędzy może sprawić, że nie będziecie mieli kandydata na prezydenta?
To nie łączy w ogóle tych dwóch kwestii.
Nie no, bo będziecie mieli mniej pieniędzy na kampanię w związku z tym.
I tak mamy trudną sytuację wynikającą ze zobowiązań i z długu, który spłacamy. Ten dług wynosił 20 milionów. I tak jest trudna sytuacja, potrafiliśmy sobie z nią poradzić w wyborach samorządowych, europejskich. Odpowiedzialność PSL-u i kandydatów jest tutaj duża, to nie wpływa na podjęcie decyzji o wystawieniu kandydata.
Pan stawia na Jarubasa, Struzika czy Piechocińskiego?
Stawiam na kandydata Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Jego nazwisko?
Jest posiedzenie Naczelnego Komitetu Wyborczego, później konwencja wyborcza. Kibicuję kandydatowi Polskiego Stronnictwa Ludowego i silnej pozycji PSL-u w tych wyborach.