Do otwarcia piłkarskich mistrzostw Europy EURO 2012 zostało 379 dni. Razem z postępami w przygotowaniach pojawia się jednak coraz więcej problemów. Ostatnie to wadliwe schody na Stadionie Narodowym w Warszawie i przeniesienie meczu Polska-Francja z powodu niedokończenia budowy areny w Gdańsku.
Możemy się spodziewać już wszystkiego, bo teraz na Narodowym problemem są już nie tylko schody, ale i instalacje, elektryczna i sanitarna. A absolutnym hitem jest kłopot, jaki wywoła zainstalowanie tam takiej murawy, jaka została zamówiona, bo zamawiający się właśnie namyślił i zamiast trawy stałej chce teraz zwijaną.
Ponieważ historia przygotowań notuje już rozbieranie części trybuny na stadionie w Poznaniu, bo mówiąc obrazowo - nie pasowała do reszty trybun i boiska - nie powinno nas dziwić już nic.
Ani informacja, że np. skorygowano plany i jakaś autostrada będzie miała po jednym pasie ruchu w każdą stronę, ani że remont dworca przeprowadza się mopem i ścierą, bo tak jest taniej, ani nawet ujawnienie, że gdzieś nie zbudowano na stadion wejścia, bo przecież mecze mogą się odbyć bez kibiców.
Zdziwienie wywoła dopiero rozegranie Euro na jakimś Orliku. A dokładniej zmieszczenie na którymś wszystkich prezesów, ministrów, dyrektorów i działaczy, którzy pracują nad Euro, bo pewnie oni dostaną bilety w pierwszej kolejności...