Informacje o możliwości objęcia funkcji szefa NIK przez byłego ministra obrony powtarzają się od co najmniej kilku dni, budząc poważne zaniepokojenie. Krytycy zarzucają byłemu szefowi MON kompletną niewiarygodność. Jako minister Antoni Macierewicz głównie obiecywał; helikoptery, drony… a jak radził sobie z działaniami kontrolnymi?

Aneks WSI

Według siebie - jak ze wszystkim - także z kontrolowaniem radził sobie znakomicie. Jeśli jednak przypomnimy np. o aneksie ws. likwidacji WSI okaże się, że ta znakomitość podlega potężnym wątpliwościom. Lech Kaczyński, który jako prezydent powinien dokument opublikować, oficjalnie twierdził, że Macierewicz "często formułuje tezy zbyt daleko idące w stosunku do faktów. Mówię mu to w twarz, więc mogę powtórzyć publicznie".

O samym aneksie Lech Kaczyński miał powiedzieć "nie ujrzy światła dziennego, dopóki będę prezydentem", dodając, że minister często nie odróżnia interpretacji od faktów. Zgodnie z zapowiedzią Lech Kaczyński przez kilka lat prezydentury dokumentu nie opublikował. Dokładnie tak samo zachowali się jego następcy - nie tylko Bronisław Komorowski, którego trudno posądzić o podobne ocenianie rzeczywistości, ale i Andrzej Duda, pochodzący przecież z tego samego PiS co Macierewicz. Już sama nieoczekiwana zgodność tak różnych osób w jednej sprawie pozwala na ocenę wiarygodności aneksu i jego autora.

MON kontra BBN

Inna kontrola to np. wielomiesięczna blokada działań gen. Jarosława Kraszewskiego, szefa Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Wszczęta i prowadzona przez podlegającą Macierewiczowi Służbę Kontrwywiadu Wojskowego do czasu, aż zajęły się nią służby podległe premierowi Morawieckiemu. Te jednak, starannie sprawdziwszy powody jej wszczęcia, żadnych podstaw do stawiania generałowi Kraszewskiemu zarzutów nie znalazły.

Mistrale

Innym, zamkniętym nie po wielu miesiącach, a ledwie paru godzinach, fiaskiem było ujawnienie przez ministra obrony przed Sejmem wydarzenia, które było nie tylko sensacyjne, ale też wcale nie miało miejsca - złamania embarga na dostawy sprzętu wojskowego dla Federacji Rosyjskiej i przekazania Rosji przez Francję okrętów desantowych mistral. Powołując się na bliżej nieznane, ale pewne źródła minister obrony kraju należącego do NATO oświadczył przed parlamentem "Jest prawdą, że mistrale zostały sprzedane do Egiptu i jest prawdą, że w ostatnich dniach zostały de facto przekazane Federacji Rosyjskiej za jednego dolara. Ta operacja miała rzeczywiście miejsce."

Z przykrością trzeba stwierdzić, że niezachwiana pewność, z jaką dysponujący tak starannie sprawdzonymi materiałami wywiadowczymi minister to zdanie wygłaszał nie miała podstaw; jeden z okrętów do dziś nazywa się "Gamal Abdel Nasser", drugi "Anwar Sadat", oba nadal pływają pod banderą Egipskiej Marynarki Wojennej.

Całokształt

Można byłoby przywołać szereg innych, mówiąc delikatnie, niezupełnie trafnych wypowiedzi Antoniego Macierewicza, dotyczących zarówno nieistniejących do dziś helikopterów i dronów dla wojska, jak ustaleń kolejnych przyczyn katastrofy smoleńskiej. Podaję jednak tylko przykłady wydarzeń, w których były minister prowadził ewidentnie działania kontrolne. Wszak mowa o ewentualnym objęciu przez niego funkcji prezesa Najwyższej Izby Kontroli.

Antoni Macierewicz często twierdzi, że jego słuszne działania blokowane są przez liczne i rozbudowane spiski. Funkcja szefa NIK mogłaby mu dać do ręki potężną broń, dzięki której mógłby je zacząć poważnie badać.

Jak wpłynęłoby to na wiarygodność samej NIK, wolałbym się jednak nie przekonywać.

(mpw)