W najbliższych dniach serię kluczowych politycznie decyzji podejmie izba Sądu Najwyższego, nieuznawana za sąd przez dwa europejskie trybunały i zgromadzenie sędziów trzech pozostałych izb SN. Kłopot z nią polega na tym, że państwo nie ma innego organu do rozstrzygania powierzonych jej spraw.
Nie ma w Polsce innej instytucji, która wydawałaby uchwałę o ważności wyborów i referendów. To właśnie domena Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN, złożonej wyłącznie z sędziów, powołanych z udziałem tzw. neo-KRS, nazywanych neo-sędziami.
Sama izba powstała w wyniku reformy Sądu Najwyższego i - podobnie jak stworzona w tym samym czasie Izba Dyscyplinarna - składała się wyłącznie z sędziów, których status w SN był podważany ze względu na powołanie na wniosek powołanej przez Sejm, a nie sędziów Krajowej Rady Sądownictwa. O ile jednak Izba Dyscyplinarna uznawana była za organ, któremu wiarygodności odmawiano kategorycznie, o tyle Izba Kontroli krytykowana była znacznie rzadziej.
Izba Dyscyplinarna została rozwiązana, Izba Kontroli od lat rozstrzyga jednak powierzone jej sprawy, z których najbardziej kłopotliwe są te, dotyczące np. ważności kolejnych wyborów. Dziś już jej pieczęcią opatrzone są kolejne kadencje Sejmu, Senatu, prezydenta, samorządów i polskiej reprezentacji w Parlamencie Europejskim. Kwestionowanie jej działań oznaczałoby więc podważenie właściwie wszystkich najistotniejszych instytucji w kraju.
Ostatnio odpowiedzi na pytania zadane przez sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej odmówił europejski Trybunał Sprawiedliwości - uznając, że nie stanowią oni sądu w rozumieniu prawa UE. Wcześniej podobną decyzję wydał Europejski Trybunał Praw Człowieka. Jeszcze wcześniej status tworzących ją sędziów zakwestionowali uchwałą sędziowie izb Cywilnej, Karnej i Pracy Sądu Najwyższego, a więc wszystkich, z wyjątkiem Dyscyplinarnej i Kontroli, a więc tych najnowszych.
Podważana przez europejskie prawo Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN po zbadaniu licznych protestów wyborczych kilka tygodni temu uznała ważność referendum 15 października ub. roku. 11 stycznia ma wydać uchwałę, dotyczącą ważności przeprowadzonych tego samego dnia wyborów parlamentarnych. W najbliższym czasie będzie też zapewne rozpatrywać odwołanie od decyzji marszałka Sejmu o wygaszeniu mandatów posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
Być może decyzję marszałka zakwestionuje, czym kolejny raz skonfrontuje się z tzw. starymi sędziami z pozostałych izb Sądu Najwyższego. Możliwe jednak także, że decyzję marszałka uzna, czym - także kolejny raz - wprawi w zakłopotanie przeciwników i tak skrępowanych jej nieprzerwanych istnieniem.
Kontrowersje wokół Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN wciąż są aktualne, i zapewne zostaną w końcu przecięte działaniami obecnej większości rządzącej, bo sprawa wymaga rozstrzygnięcia. Warto jednak zauważyć, że Izba krytykowana jest głównie z powodu swoistego "grzechu pierworodnego", a niekoniecznie przez wydawane w niej orzeczenia.
To kolejny nieoczywisty aspekt rzeczywistości, w jakiej od kilku lat żyjemy.