Jeśli Monika Pawłowska przyjmie mandat poselski po Mariuszu Kamińskim, będzie w Sejmie jedynym parlamentarzystą, który może się nie przejmować jakimikolwiek zobowiązaniami poza tymi, które sama na siebie nałożyła. Paradoksem polityki jest to, że prawdziwie wolny mandat może pełnić tylko polityk wyobcowany, wręcz outsider.
Polityczna historia Moniki Pawłowskiej to zapis dość niecodziennej drogi, prowadzącej od SLD przez Wiosnę Roberta Biedronia, Porozumienie Jarosława Gowina po Prawo i Sprawiedliwość. Jeśli w związku z objęciem mandatu po Mariuszu Kamińskim zgodnie z zapowiedziami polityków PiS zostanie usunięta z partii, jej status stosunkowo trafnie da się określić także słowem wyrzutek. W szerszym znaczeniu zaś przyszła pani poseł, oględnie mówiąc, nie cieszy się dużym zaufaniem po żadnej ze stron sceny politycznej. Niezależnie jednak od krępujących może przyczyn, pełnienie akurat przez nią mandatu poselskiego będzie realizowało koncepcję wolnego mandatu najpełniej w całym Sejmie.
Konstytucja w art. 104 jasno stwierdza, że "Posłowie są przedstawicielami Narodu" i "Nie wiążą ich instrukcje wyborców". Ten przepis ma parlamentarzyście zapewnić pełną niezależność w wykonywaniu praw i obowiązków. Poza jasno nakazanym brakiem zależności od wyborców oznacza też brak zobowiązań, wynikających z przynależności do określonych grup politycznych. Jego wszelkie decyzje powinny więc mieć na względzie dobro wspólne Narodu rozumianego jako całość, a nie jakiejkolwiek jego części. Dotyczy to zarówno sposobu głosowania jak zajmowania stanowiska w omawianych sprawach, czy także wyboru przynależności do klubów poselskich. Tak wygląda idea wolnego mandatu, którego przeciwieństwem jest mandat imperatywny, w którym przedstawiciel jakiejś grupy jest zobowiązany do kierowania się jej wskazowkami.
To akurat wszyscy wiedzą, choć nie wiedzą może, że oficjalnie posłowie pełnią mandat wolny. Przywykliśmy do określeń "dyscyplina klubowa" i przypadków relegowania z ugrupowań mających reprezentację w Sejmie za głosowania sprzeczne z oficjalną linią partii.
Kuchnia polityki wygląda zaś tak, że poseł nieposłuszny decyzjom swojego środowiska nie tylko jest w nim marginalizowany (a czasem wręcz szykanowany), ale też może zapomnieć o ponownym wyborze, dlatego że listy kandydatów w wyborach układają partyjne władze. A ich prezesi wolą kierować grupami osób posłusznych.
Wszyscy w Polsce potrafią rozwinąć ten skrót, jeśli dotyczy on życia publicznego. Systemowym efektem działania opisanego wyżej mechanizmu jest stopniowe ograniczanie zmian w składzie kolejnych parlamentów. Zostają w nich osoby szczególnego pokroju; albo nadający ton liderzy albo... ci pozostali. Prezesi partii nazywają wręcz członków swoich grup wiernymi drużynami, najchętniej rozumiejąc przez to bezrefleksyjne nawet posłuszeństwo. Wiara w słuszność działań partii zastępuje dyskusję. Podporządkowywanie się instrukcjom władz ugrupowania stopniowo ruguje z nich tych, którzy mają niestandardowe opinie, a w samych ugrupowaniach zamiera właściwie debata wewnętrzna. Nie jest przypadkiem, że informacje o istnieniu frakcji najczęściej pojawiają się w wyniku słabości przywództwa, a nie naturalnej wymiany zdań.
Jeśli Monika Pawłowska złoży ślubowanie poselskie, będzie w Sejmie bodaj jedyną osobą wolną od tych ograniczeń. Koledzy z tej samej listy wyborczej określają ją jako dublerkę, obejmującą dodatkowy, ich zdaniem, nieistniejący mandat poselski. Tymczasem to ona będzie w istocie pełnić wolny mandat poselski, w odróżnieniu od pozostałych, nie tylko ze swojej listy wyborczej. Większość z nich, jak twierdzą niektórzy - zdradziła, z części została wyrzucona, to jednak nie zmienia faktu, że głosowało na nią 10 tys. 789 wyborców i zdobyła miejsce w Sejmie. Nie będzie związana żadną dyscypliną klubową, nie będzie miała zobowiązań politycznych ani złudzeń, że kolejny raz dostanie się do Sejmu z list, jakie w kolejnych wyborach wystawią istniejące dziś partie. Będzie głosowała tak, jak uważa że powinna, nie reprezentując przy tym stanowiska partii ani wyborców, tylko własne, w imieniu Narodu.
W naszym życiu publicznym to będzie osobliwość. Mimo kontrowersji wokół samej osoby, przypominająca o coraz bardziej teoretycznej koncepcji niezależnego, wolnego mandatu poselskiego.