Widzę, że politycy postanowili ponaprawiać to, co powinni naprawić już dawno. Zawsze bardzo się przejmowali, ale dotąd jakoś nie mieli czasu. Mają go dopiero teraz, w środku kampanii wyborczej. Może więc kampania powinna trwać nieprzerwanie?
Postanowili nas uratować i wybrali na początek służbę zdrowia. Równie dobrze mogli zacząć ratować budowę dróg i autostrad, sadownictwo (dąb Bartek i czereśnia kandydata z całej Polski), koleje czy małe osiedlowe sklepy. Ale stanęło na służbie zdrowia.
Spotkali się przy okrągłym stole... i po pół godzinie kłopotliwego gaworzenia o ogólnikach uświadomili sobie, że nie mają pojęcia co robić, bo rzecz wymaga specjalistycznej wiedzy. Powołali więc zespół ekspertów, którym przekazali prace nad ratowaniem służby zdrowia. Mówiąc politycznym bełkotem - zainicjowali proces.
A minister zdrowia znalazła nagle środki na refundowanie zapłodnienia in vitro. Nie wie wprawdzie ile, bo nie wie jakie są potrzeby, ale pieniądze znalazła. Też akurat na parę dni przed wyborami. Akcja ratunkowa trwa.
Dziś politycy spotykają się w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, żeby uratować Polskę i NATO przed blamażem w Afganistanie. Też nic z tego nie wyniknie, bo faworyt wyścigu do prezydentury i zwołujący posiedzenie już powiedział, co i kiedy zamierza zrobić. Dzisiejszy komunikat powołanego przez niego szefa BBN nie zostawia większych złudzeń co do tego, jak twarde są zapowiedzi wycofania się z Afganistanu; pozostali uczestnicy spotkania mogą tego najwyżej wysłuchać raz jeszcze i podzielić się ew. przemyśleniami na ten temat.
I spotkania trwają. Nie wystarcza ratowanie służby zdrowia, wlokący się proces dwóch kandydatów, dzisiejsze posiedzenie RBN - to jeszcze Komorowski spotyka się dziś z Napieralskim na dodatkowej rozmowie. A po każdej rozmowie, spotkaniu, akcji ratunkowej dla tego czy owego - komunikat. Wystąpienie przed kamerami. Konferencja pracowa, albo co najmniej briefingu Komentarze. Opinie. Oświadczenia i kontroświadczenia.
Zawracanie głowy.
Jeśli panowie rzeczywiście chcieliby cokolwiek ratować - powinni nad tym pracować od dawna. W kampanii wyborczej powinniśmy poznawać efekty tych prac, a nie obserwować nieudolne ich początki. Umawianie się, że coś powinni opracować eksperci jako główny dorobek spotkania Bardzo Ważnych Liderów w Sejmie - jest po prostu żałosne. Notabene Sejm jest miejscem, gdzie takie prace powinny trwac nieprzerwanie i rutynowo - bo do tego służy.
Jeśli do robienia tego, co do nich należy politykom niezbędna jest dopiero kampania wyborcza i konieczność pokazania, że na czymkolwiek im zależy - albo należy przeprowadzać wybory nieustannie, albo...
...albo przeprowadzić wybory raz, ale takie, które wymienią tych polityków.