Po odrzuceniu przez Senat projektu zmian w ustawie o komisji do badania rosyjskich wpływów PiS nie może raczej liczyć na wykorzystanie jej w kampanii wyborczej. Znany dziś kalendarz polityczny sprawia, że komisja nie powstanie wcześniej niż we wrześniu, a to za późno, by mogła cokolwiek ustalić przed wyborami.

Uchwalanie

Według obowiązujących przepisów komisja powinna działać już dziś, jej powołanie zostało jednak wstrzymane przez złożony przez Prezydenta projekt istotnych zmian w tworzącej ją ustawie. Nawet dość szybko prowadzone prace legislacyjne nie zdołają jednak doprowadzić do powołania komisji przed wakacjami. 

Dziś jesteśmy na etapie, w którym do senackiego weta musi się odnieść Sejm, a ten zbiera się i to tylko na jeden dzień dopiero pod koniec lipca. Rządzący zwolennicy powołania komisji mają w Sejmie większość, zapewne więc zdołają przegłosować odrzucenie senackiego weta. Dopiero jednak wtedy Prezydent będzie mógł ustawę podpisać, rząd - opublikować, a Sejm zacząć zbieranie kandydatur. 

Andrzej Duda raczej nie będzie zwlekał i ws. własnego projektu nie wykorzysta zapewne 21-dniowego terminu na namysł, i na przełomie lipca i sierpnia ustawa będzie mogła wejść w życie.

Powoływanie

  

Na przedstawienie kandydatur na członków komisji kluby parlamentarne mają 14 dni. Siłą rzeczy termin zgłoszeń wypadnie więc w połowie sierpnia, czyli najwcześniej - w samym środku wakacji parlamentarnych. 

Wg ustawy Sejm powinien powołać komisję na pierwszym posiedzeniu po zebraniu kandydatur. Kiedy jednak to będzie dokładnie - nie wiadomo, bo terminy posiedzeń Sejmu po wakacjach jeszcze nie zostały ustalone. 

Sam wybór komisji też może się przeciągnąć, bo wymaga sprawdzenia kandydatów przez służby, co siłą rzeczy musi potrwać.

Działanie

  

Po ustaleniu składu komisja ma jeszcze dwa tygodnie na wybranie przewodniczącego, a potem kolejne dwa na określenie regulaminu swojej pracy.

Kiedy zatem komisja do badania rosyjskich wpływów ostatecznie zacznie działać - z pewnością będzie już wrzesień, o ile nie październik.

Wygląda więc na to, że użycie jakichkolwiek jej ustaleń w kampanii wyborczej będzie praktycznie niemożliwe, bo w dniu wyborów komisja będzie dopiero zaczynała działanie.