"Wydaje mi się, że budżet nie jest odpowiednio bezpieczny i w znacznej mierze wskutek działań rządu zmienił się trochę w fikcję. Rząd bardzo wiele wydatków robi poza budżetem, nie pokazując ich, czyli zadłuża się poza nim. Czyli mamy coraz większy krypto budżet. Poza tym przed naszym budżetem są ogromne wyzwania" – mówił w rozmowie 7 pytań o 7:07 w radiu RMF24 Witold Orłowski, ekonomista, były doradca ekonomiczny Prezydenta RP.
W środę rząd przyjął projekt budżetu na 2023 r. Zakłada on deficyt na koniec roku nie większy niż 68 mld zł. Zdaniem Witolda Orłowskiego może być on jednak błędny. "Myślę, że inflacja jest zbyt niska założona, co rządowi pomaga" - mówił ekonomista. I dodał, że "to się będzie działo tak długo, jak długo ludzie się nie wściekną i nie zażądają podwyżek".
"W tym momencie trzeba będzie ten budżet wyrzucić do kosza i robić nowelizację" - dodał. Jego zdaniem to nie jest budżet "na miarę wyzwań, które są".
Bogdan Zalewski pytał swojego gościa również o kurs dolara, który bije historyczne rekordy. We wtorek kurs amerykańskiej waluty przekroczył poziom pięciu złotych. Tak drogo nie było jeszcze nigdy.
"Dolar jest walutą, która jest uważana za najbezpieczniejszą walutę świata. Zamożni ludzie oszczędzają swoje pieniądze. I zawsze pada pytanie w co inwestować? Generalnie rzecz biorąc tych narzędzi jest bardzo dużo, ale trzeba wybrać najpierw z gospodarką jakiego kraju się wiązać?" - wyjaśniał ekonomista.
"Taki najprostszy sposób inwestowania pieniędzy to jest kupowanie obligacji rządowych. To jest prostsze nawet niż kupowanie akcji. I pada pytanie, czy kupować obligacje amerykańskie, czy niemieckie, czy może polskie? Inwestor zadając takie pytanie sobie zastanawia się: gdzie jest ryzyko? W którym momencie stracę? A no stracę w momencie kiedy waluta kraju, w którym trzymam swoje oszczędności osłabi się wobec innych" - mówił.
Jego zdaniem najmniejsze ryzyko jest właśnie z dolarem. "Dlaczego? Dlatego, że USA to jest jednak cały czas najpotężniejsza gospodarka na świecie. Z drugiej strony USA same drukują tego dolara, nawet gdyby miało zabraknąć rządowi USA, to przecież współpracujący z nim bank centralny amerykański FED je dodrukuje" - dodał Orłowski.
Czy jest więc ryzyko, że dolar upadnie? "Prędko nie upadnie, między innymi dlatego, że w tym momencie pada pytanie: kto miałby go zastąpić? Tak zwana waluta rezerwowa, czyli ta w którą się ucieka dla bezpieczeństwa. Robi to zarówno każdy inwestor jak i banki centralne. NBP również trzyma rezerwy walut tzw. walut światowych, przede wszystkim dolara i mniejszych ilości euro właśnie jako zabezpieczenie na cięższe czasy" - mówił ekspert.
Jaka inna waluta mogłaby ewentualnie zastąpić dolara? "Uważano, że euro może zastąpić dolara. Ale okazało się, że jednak amerykańska gospodarka póki co cały czas od europejskiej rozwija się lepiej. W związku z tym te nadzieje Europejczyków, że euro zastąpi dolara nie sprawdziły się" - mówił Orłowski.
Drugą najpotężniejszą gospodarką świata po Stanach Zjednoczonych są Chiny. Ale jak mówił Orłowski, by waluta stała się walutą światową nie wystarczy mieć potężną gospodarkę.
"Yuan nie odgrywa żadnej roli jako waluta rezerwowa, ale z tego powodu, że Chiny przede wszystkim nie chcą tego" - mówił Orłowski. "Z jednej strony by chciały, bo to by było takie ostateczne potwierdzenie potęgi gospodarczej kraju. Ale z drugiej strony po to, żeby waluta była walutą światową, to trzeba ją tak naprawdę wystawić całkowicie na działanie rynku. Czyli przestać kontrolować kurs w jakikolwiek sposób. Tak jak Amerykanie pozwolić, każdy na świecie kto chce kupić dolary, kto chce sprzedać, może kupić, może sprzedać. USA tego w żaden sposób nie kontrolują. A Chiny się cały czas boją takiego upłynnienia kursu yuana i pozwolenia na to, żeby swobodnie handlowano nim na świecie" - dodał Orłowski.